Spis :

sobota, 8 marca 2014

Rozdział dwudziesty drugi ....

Momentalnie moje serce zaczęło bić jak oszalałe . Ja się pytam jak?! W pierwszej chwili nie wiedziałam co mam zrobić . Płakać ? Krzyczeć ? A może zapaść się pod ziemie ? To ostatnie było by najlepszym rozwiązaniem . Tak bardzo bym chciała wtedy cofnąć czas . Dzisiaj wiem , że to już nie ma sensu . Dlaczego wtedy się zgodziłam ? Nie wiem . Sama siebie nie rozumiem , bo przecież jak można być taką idiotką jak ja ? Myślałam , że wszystko się ułoży , ale ..... No tak , zawsze musi być jakieś ale . Od tamtego czasy minęły już dwa tygodnie . A dokładnie za cztery dni będę miała osiemnaście lat . Szybko to zleciało . Tak szczerze to tak bardzo tęsknie za tymi czubkami . Za chłopakami , Nathanem i Kelsey . Byli dla mnie jak rodzina , której od zawsze mi brakowało . No może poza jednym . Już nawet myślałam , że z Nathanem może coś wyjść , przecież zaczęło się układać . Miałam taką nadzieje , ale nadzieja matką głupich . Zawsze , ale to zawsze musi się coś zepsuć . Widocznie za mało się nacierpiałam . Wiedziałam , że życie nie będzie łatwe , ale to już to chyba lekka przesada . Co ja sobie w ogóle wyobrażałam ? Że co , że pojadę a raczej ucieknę do Londynu , że tam mnie nikt nie znajdzie , że ułożę sobie wszystko od początku , że poznam w końcu osobę , której naprawdę na mnie zależy , że będzie dobrze.... że doznam choć na chwilę szczęście ? Byłam , jestem i będę taka głupia , że w to wszystko wierzyłam , wierzę i będę wierzyć . Wiem , że teraz , na dzień dzisiejszy i na najbliższy czas mogę o tym zapomnieć . Marzenia są dla dzieci a ja muszę już wydorośleć .... *****
- Kurwa wstawaj jak do ciebie mówię ! - krzyknął mi do ucha Piotr .
- Nie krzycz - powiedziałam leniwie przeciągając się i otwierając oczy .
- Nie mów mi co mam robić gówniarzu . - i kolejny raz " podniósł ton " .
- Jezu zamknij się wreszcie . Nie dosyć zniszczyłeś mi życie ? Nienawidzę cię i całego tego otoczenia . W dupie mam , że jesteś moim zjebanym ojcem . Dla mnie jesteś nikim . - krzyknęłam patrząc mu prosto w oczy .
- Coś ty powiedziała ?! Powinnaś mieć do mnie szacunek . To przeze mnie chodzisz na tym świecie i
- I też mogę szybko przestać chodzić na tym świecie . A teraz wyjdź z mojego pokoju i zniknij z mojego życia raz na zawsze .
- Nie będziesz wyrzucała mnie z mojego własnego domu . A  teraz to ty mała suko szykuj się do tej zasranej szkoły . I kurwa spróbuj mi iść tylko na wagary albo chociaż minutę się spóźnisz . - wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami . Bezsilnie opadłam na łóżko . Z moich oczów zaczęły płynąć łzy . Dlaczego , dlaczego , dlaczego muszę to być ja ?  Co ja takiego zrobiłam ?Rozejrzałam się po moim pokoju . Nic się nie zmienił od mojej ostatniej wizyty tutaj . Wszystko było takie same . Niebieskie ściany , duża szafa , biurko i dwie komódki . Jeszcze nie dawno tęskniłam za tym miejscem . Teraz go nienawidzę . Tęskniłam nawet za rodzicami , a teraz zdaję sobie sprawę , że to był błąd . Ręką wytarłam mokre poliki i wyciągnęłam z szafy ubrania . Była to zwykły czarna bluza , rurki i do tego podkoszulka .  Poszłam do łazienki przemyć twarz , umyć zęby i się uczesać . Następnie wyszłam jak najszybciej z domu . Nie miałam ochoty kłócić się znowu z tatą lub mamą . Szybko doszłam do szkoły . Jak kiedyś usiadłam na ławce przed klasą i czekałam na dzwonek oznaczający początek lekcji . Już za cztery dni mam osiemnastkę . Już wtedy rodzice nic mi nie zrobią . Nigdy ale to nigdy nie myślałam , że są do takiego czegoś zdolni . Nie rozumiem przecież zawsze mieli mnie w dupie i teraz też mają . To więc dlaczego przyjechali za mną aż do Londynu ? Pamiętam to tak jakby to było wczoraj :
- Dzień dobry . Czy jest tu nasza córka Elena ? - usłyszałam głos mojego ojca . Natychmiast pojawiłam się koło Sivy . - o proszę kogo my znaleźliśmy - tym razem powiedział po polsku . 
- Co wy tu robicie ? - powiedziałam z szeroko otwartymi oczami 
- Jak to co ? Przylecieliśmy po ciebie . - moja matka sztucznie się uśmiechnęła 
- Ja nigdzie nie jadę - szybko zaprzeczyłam.
- Słonko nie masz innego wyjścia 
- Mam . Nigdzie z wami nie idę . 
- Haha jesteś śmieszna , a teraz bierz swoje rzeczy albo dzwonimy po policje i twoich znajomych oskarżymy o porwanie i przetrzymywanie - tata podniósł ton 
- Nie ma mowy - krzyknęłam 
- Chcesz się przekonać ? - matka wyciągnęła z torebki telefon i zaczęła wybijać jakiś numer . Błagalnym wzrokiem spojrzałam na zdezorientowane miny chłopaków . No tak  . Nie rozumieli tego o czym rozmawialiśmy . 
- Kurwa ile mam jeszcze czekać aż szanownie ruszysz tą swoją dupę ? - wydarł się mój ojciec szarpiąc mnie za łokieć . Chłopaki od razu znaleźli się obok mnie widząc tą sytuacje . 
- Niech pan ją zostawi ! - krzyknął Nathan odpychając mojego ojca 
- Haha nie będziesz mi mówić co mam robić szczeniaku . - .... popchnął Sykesa na ścianę . I tak zaczęła się bójka .Zaczęłam ich rozdzielać ale bez skutku . Spojrzałam na chłopaków 
- Pomóżcie mi a nie się patrzycie . - krzyknęłam do nich . Jedynie Max zareagował na moje słowa i ich rozdzielił . Nathan był bardzo zły . 
Wszystko dokładnie pamiętam . Ale najbardziej to co powiedział mi Nathan jak pakowałam swoje rzeczy :
- Musisz jechać ? - stanął za mną Nathan 
- Nie mam innego wyjścia . Sam przecież widziałeś jacy oni są . - wytarłam ręką łzy spływające po mojej twarzy . 
- Ale ja nie mogę cię stracić - szybko pojawił się naprzeciwko mnie i spojrzał mi w oczy 
- Nawet nie wiesz jak cholernie będę za tobą tęsknić . Ale nie mogę zostać - i kolejna porcja łez 
- Obiecaj mi , że jeszcze kiedyś cię zobaczę , proszę . - widziałam jak jego oczy zachodzą delikatną mgiełką . 
- Nie mogę tego zrobić . 
- Proszę . 
- Obiecuje Nathan . 
- Muszę ci jeszcze coś powiedzieć ..... 

2 komentarze:

  1. Ojejku ! świetny rozdział <3
    Naawet nie spodziewałam się rodziców Eleny... SZOOOK.
    Bardzo mile mnie zaskoczyłaś. ;*
    Dziś u mnie pojawi się nowy rozdział tak wieczorem więc jak będziesz miała chwilkę zajrzyj.
    Buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno jak się pojawi to zajrzę i z przyjemnością przeczytam :) :*

    OdpowiedzUsuń