Spis :
▼
środa, 15 października 2014
28. To tak trochę jakby się umierało ....
___________________________________________
" Idziemy przez ten świat samotnie, ale jeśli mamy
szczęście to przez jedną chwilę należymy do kogoś
i ta jedna chwila pozwala
nam przetrwać całe wypełnione
samotnością życie "
___________________________________________
***perspektywa Eleny***
Czy ja umieram? Czy umieraniem mogę nazwać złamane serce, które rozsypało się na miliard małych kawałeczków . Zdecydowanie tak . Teraz ktoś może nazwać mnie egoistką . Szczerze? Nie będzie miał racji . Dlaczego? Po tym wszystkim co mnie spotkało mam prawo myśleć tylko o sobie . Powinnam mieć w dupie to co myślą o mnie inni . Tylko problem polega na tym że nie potrafię udawać że wszystko jest dobrze . Nie umiem udawać przed samą sobą że mnie to nie boli . Tak tak boli mnie to że trafiłam na taką rodzinę a nie inną . Nigdy nie miałam normalnego dzieciństwa . Od najmłodszych lat pamiętam jak rodzice pili . Rzadko kiedy byli trzeźwi ... Często obrywałam za to że po prostu byłam . Nie raz słyszałam że byłam niechcianym dzieckiem . Było ciężko ale dawałam radę . W między czasie poznałam Marcina . Na początku wszystko było jak z bajki . Myślałam że w końcu poznałam kogoś kto naprawdę się o mnie troszczy . Tylko że wtedy zapomniałam że ja już zawsze będę miała delikatnie mówiąc przerąbane .... A z Nathanem to już zupełnie inna historia . Byłam pewna w 100% że mnie nie zrani, że zależy mu na mnie... ale wyszło jaj wyszło .
Otarłam rękawem od bluzy spływające po mojej twarzy łzy . Teraz dokładniej mogłam przyjrzeć się otoczeniu . Siedziałam dokładnie w tym samym miejscu co dwa miesiące temu . Wtedy też płakałam tyle że trochę z innego powodu . Uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie gdy Nathan wtedy mnie pocieszał . Był wtedy taki czuły . Przyszedł za mną mimo tego że znał mnie zaledwie kilka godzin . Pamiętam tamten dzień bardzo dobrze . W sumie wszystko zaczęło się od tego że Kelsey znalazła mnie leżącą na ławce w jakimś parku . Do dzisiaj nie wiem gdzie to było . Chłopaki od razu byli do mnie bardzo mili . I te pierwsze spotkanie z moim kochanym brunetem . Tak nadal go kocham ...
Powoli wstałam z ławki . Zaczęło się już robić ciemno . Powolnym krokiem udałam się do domu .
- Elena? - usłyszałam za sobą . Nie pewnie się odwróciłam nie wiedząc co mnie czeka . Wielki uśmiech wkradł mi się na usta gdy zobaczyłam kto za mną stoi .
- Alex- powiedziałam przytulając chłopaka.
- No już myślałem że o mnie zapomniałaś- zaśmiał się .
- Głupi jesteś . - machnęłam charakterystycznie ręką .
- Co ty w ogóle tu robisz? Zaraz będzie zupełnie ciemno a ty po parku latasz .
- Właśnie wracam do domu . Trochę się zasiedziałam .
- To jeśli pozwolisz to cie odprowadzę .
- Pewnie . - uśmiechnęłam się . Ruszyliśmy w stronę domu the wanted .
- A tak w ogóle to kiedyś obiecałaś mi kawę z tego co pamiętam .
- Tak, masz rację . Ostatnio trochę miałam na głowie .
- Co było tak ważne że nie miałaś dla mnie czasu?
- To może zacznę od początku . Byłam w klubie z chłopakami i tam miałam mały wypadek przez co trafiłam do szpitala . Jak już wyszłam to musiałam odpoczywać . No a jak było już dobrze to wypadł mi bardzo ważny wyjazd do Polski na trochę . Dopiero jestem w Londynie od paru dni .
- Przepraszam . Nie wiedziałem .
- Nic nie szkodzi .
- Ale teraz jesteś już zdrowa i wolna tak jakby?
- Tak jakby to tak . - powiedziałam i akurat doszliśmy na miejsce . Stanęłam naprzeciwko Alexa by się z nim pożegnać .
- Dziękuję że mnie odprowadziłeś .
- Proszę bardzo . Masz jeszcze mój numer?
- Tak .
- Napisz kiedyś jak będziesz miała czas .
- Pewnie . To do zobaczenia . - przytuliłam go i weszłam do budynku . Wszędzie było już ciemno co było bardzo dziwne na chłopaków . Nie patrząc na nic poszłam wziąć prysznic . Gdy byłam już czyściutka i pachnąca udałam się do salonu . Miałam dzisiaj dziwną ochotę pooglądać telewizje . Usiadłam wygodnie na kanapie i włączyłam sobie jakiś film . Po pewnym czasie oczy same mi się zamknęły i zasnęłam .
Obudził mnie głośny huk . Szybko poderwałam się na równe nogi . Spojrzałam na godzinę . Była 3:46 . Rozejrzałam się dokładnie i dostrzegłam że na dworze szaleje burza . Od razu skuliłam się na kanapie modląc się żeby był to jedynie sen . No cóż . To nie był sen . Nie lubiłam burzy a wręcz się jej panicznie bałam . W pewnym momencie grzmot był tak głośny że aż podskoczyłam i pisnęłam .
- Elena? - usłyszałam zmartwiony głos Nathana za mną . Nic nie odpowiedziałam tylko bardziej się skuliłam .
- Boisz się? - zapytał siadając obok mnie . Od razu poczułam się bezpieczniej pomimo tego co mi zrobił .
- T-tak- powiedziałam bardzo cicho . Nic sobie nie robiąc z tego w jakich jesteśmy aktualnie stosunkach mocno mnie przytulił. Nie powiem że było mi źle bo nie było . Było wręcz idealnie . Bardziej wtuliłam się w chłopaka .
- Nathan dlaczego to robisz? - zapytałam po chwili .
- Bo cie kocham . - wyszeptał mi do ucha . Wiedziałam że mówi prawdę . On mnie kocha . Uśmiechnęłam się pod nosem .
- Dlaczego mi to robisz? - to pytanie cisnęło mi się na usta od dłuższego czasu .
- To jest bardzo skomplikowane .
- Proszę powiedz mi . - odsunęłam się od niego i spojrzałam mu w oczy . Brunet wstał, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę jego pokoju . Nie wiedząc o co chodzi cicho podreptałam za nim . Gdy byliśmy już w środku usiedliśmy na łóżku . Nathan schował twarz w dłonie . Ja za to oparłam się o zagłówek i czekałam na to co może się wydarzyć .
- Kocham cie jak wariat- powiedział po chwili .
- Ostatnio właśnie tak myślałam ... do mojego przyjazdu tutaj- wyszeptałam .Z oczu spłynęła mi łza . Sprytnie ją starałam by chłopak jej nie zauważył .
- Kocham cię- powtórzył o wiele ciszej niż poprzednio .
- To boli wiesz? I to kurewsko mocno . Wiesz jakie to uczucie być odtrąconym przez osobę dla której zrobiłbyś wszystko? To tak trochę jakby się umierało ... To taka męcząca śmierć . - powiedziałam już nie zwracając uwagi no to że już całkowicie płacze .
- Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła? - zmienił swoje miejsce tak że patrzył mi głęboko w oczy . Jego wzrok przeszywał mnie na wskroś .
- Bądź ze mną szczery Nathan . - wytarł kciukiem moje mokre policzki .
- Boję się ... boję się że jeżeli ci powiem prawdę to coś ci się może stać .
- Nie rozumiem....
- Gdy byłaś jeszcze w Polsce byłem odwiedzić rodziców . Wspominałem ci kiedyś że mam siostrę, Jess . I ona ... ona była z Marcinem . Byli parą ...
- Czy on .. on jej coś zrobił? - zapytałam przerażona .
- Nie ... Powiedział że zrobi krzywdę Jess . Obiecał mi że da jej i tobie spokój ... ale był jeden warunek .... - zamilkł .
- Jaki? - położyłam moją rękę na jego ramieniu by w pewien sposób dodać mu otuchy .
- Miałem z tobą zerwać . Zapomnieć o tobie . - byłam .w dużym szoku że tak powiem .- Przepraszam- dodał po chwili . Nie myśląc wiele przytuliłam go . Nie chciałam żeby był smutny . Może wydać się wam to dziecinne, przecież mnie zranił ale kocham go a on mnie. Zrobił to by mnie chronić ...
- Dlaczego mi nie powiedziałeś tego od razu?
- Bałem się ... - wyszeptał w moje włosy przyciągając mnie jeszcze bliżej .
- Głupek z ciebie- cicho się zaśmiałam .
- Ale twój głupek . - od razu było można dostrzec że ma lepszy humor .
- Mój? - wyszło na to że Nathan posadził mnie sobie na kolana . Ułożyłam ręce wokół jego szyi cały czas patrząc w jego zielono-niebieskie tęczówki .
- Twój .
- Nathan James Sykes jest mój i nikogo innego . - znacząco przybliżył twarz do mojej . Czułam jego oddech na policzku .
- Moja kobieta- wyszeptał wpijając mi się w usta . Całował mnie delikatnie a zarazem zachłannie . Spodobała mi się ta kombinacja . Oddawałam pocałunki z równą pasją . Wplątałam rękę w jego włosy lekko ciągnąc go za końcówki przez co usłyszałam stłumiony jęk . Uśmiechnęłam się . Brunet położył dłonie na mojej tali . Pocałunek robił się coraz bardziej namiętny . Po długim czasie oderwaliśmy się od siebie . Oparłam czoło o jego próbując złapać oddech . Zamknęłam oczy i subtelnie oblizałam moje usta . Usłyszałam cichy śmiech chłopaka . Spojrzałam na niego robiąc groźną minę .
- Kochanie idziemy spać. - powiedziałam oddzielając każde słowo by dobrze zrozumiał .
- Ależ oczywiście . -posłał mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów jakie znam .
- To dobranoc . - wstałam i udałam się w stronę wyjścia nim zdążyłam złapać klamkę od drzwi poczułam jak ktoś łapie mnie w tali i z powrotem ciągnie na łóżko .
- Moja kobieta śpi ze mną- powiedział z zadziornym uśmieszkiem .
- A co jeżeli twoja kobieta ma inne zdanie na ten temat? - uniosłam jedną brew spoglądając w stronę Nathana .
- Jeżeli chodzi o to to moja kobieta nie ma prawa głosu .
- A co się stanie jak twoja kobieta zacznie się burzyć?
- Myślę że to- przyciągnął mnie do siebie całując delikatnie .
- Chyba częściej zacznę się- nie dane było mi dokończyć bo Sykes zamknął mi usta swoimi . Sytuacja powtarzała się jeszcze parę razy aż dałam sobie spokój . Położyliśmy się razem i wtuleni w siebie zasnęliśmy .....
___________________________________________
Tak tam wiem że krótki ale chciałam coś dodać bo nie wiem czy do końca tygodnia coś napisze. Mam masę nauki :/ takie uroki technikum . Rozdział jest nie sprawdzony! Nie zabijajcie za błędy . Do następnego! ♥
świetny :) wreszcie coś dobrego i przyjemnego :D do nn <3
OdpowiedzUsuńooo w końcuu :* jak sie ciesze :D szczescia im :D rozdział jest swietny :*
OdpowiedzUsuńJej jeden z moich ulubionych rozdziałów...zresztą wszystkie lubie tak samo <3 dodawaj kolejne części jak najszybciej...jestem fanką...twoją i zespołu ;3
OdpowiedzUsuńWow <3 Masz talent ;3 Jeszcze jeszcze jeszcze więcej *,* Weny życzę ;)
OdpowiedzUsuńI w razie nudy, zapraszam do mnie ;)
http://o-nic-nie-pytaj.blogspot.com/