Spis :

niedziela, 21 grudnia 2014

Ważne ;)

Hej Hej :)
Jak już wcześniej wspominałam właśnie zakończyłam przygodę z pierwszą częścią historii Nathana i Eleny .

Zapraszam na nowego bloga,  gdzie znajdziecie drugą część.

i-will-find-your-love.blogspot.com

Prolog,  powinien pojawić się w ciągu dwóch dni :)
Do nn:*



środa, 17 grudnia 2014

45. Epilog

***perspektywa Nathana***


- Nathan musimy już iść .- usłyszałem cichy głos Toma tuż za moimi plecami.
- Muszę się pożegnać- odparłem nie spuszczając wzroku ze 'śpiącej" dziewczyny.
- Wiesz,  że nie mamy już czasu. - powiedział, kładąc dłoń na moim ramieniu,  dając mi do zrozumienia,  że nie mam innego wyjścia.
- To moja wina. - w moich oczach po raz kolejny pojawiły się łzy, które po chwili spłynęły mi po twarzy . I jeżeli mam być szczery to kompletnie mnie to nie obchodziło,  nie miałem nawet siły ich zatrzymać.
- Nathan nie mogłeś tego przewidzieć... nikt nie mógł.
- Ale to przeze mnie wyszła wtedy z klubu.... nawet nie wiesz jak to boli gdy osoba,  za którą oddałbyś wszystko leży bezwładnie ,walcząc o każdą cenną sekundę życia. - szepnąłem , mocniej ściskając bladą dłoń Eleny. Odkąd dowiedziałem się,  że dziewczyna miała wypadek,  nie opuszczałem jej na krok. Lekarze powiedzieli,  że miała niewyobrażalne szczęście. Uważali,  że jeszcze nigdy nie spotkali takiej silnej osoby jak ona. Pomimo licznych obrażeń,  nadal się nie poddawała. Jej ciało odpychało od siebie śmierć,  będąc w śpiączce. Tak,  El zapadła w śpiączkę. Najgorsze było to,  że nie wiadomo było kiedy może się zbudzić,  mogło to się stać w każdej najbliższej i najpóźniejszej chwili. Pozostało czekanie...
- Nam też jest z tym wszystkim ciężko . Elena jest częścią naszej rodziny... ale użalając się nad sobą nie pomożemy jej.
- Tak,  wiem... ale wy nie kochacie jej tak bardzo jak ja. Potrafiłbym zabić się , by była szczęśliwa  ...
- Czekam na ciebie w samochodzie. Lepiej żebyś się pospieszył. Menadżer jest już i tak wściekły o przesunięcie trasy o dwa dni .
- Dobrze. - odpowiedziałem,  zamykając oczy . Musiałem zebrać wszystkie myśli . Gdy usłyszałem charakterystyczny dźwięk zamykanych drzwi,  spojrzałem na twarz brunetki . Wyglądała jakby była pogrążona w głębokim śnie ... Taką ją kochałem,  nawet z poharatanymi policzkami i bandażem owiniętym na czubku jej głowy . Była idealna.
Pocałowałem wierzch jej drobnej dłoni,  poruszając się nieznacznie na niewygodnym krzesełku .
- Kochanie,  nawet nie wiem jak powinienem zacząć.  Zdaję sobie sprawę,  że zwykłe przepraszam nie przywróci ci zdrowia ... Zawiodłem na całej linii . Zaufałaś mi,  a ja najzwyczajniej w świecie cię zraniłem. Tak bardzo chciałbym cofnąć czas,  by nie widzieć twoich łez ... by cię nie stracić. Wiem,  że się obudzisz,  czuję to,  ale i to tak nie zmienia faktu,  że straciłem ciebie . Jesteś dla mnie wszystkim,  nie wyobrażam sobie,  że miałabyś mnie teraz zostawić. Obiecuję,  że zrobię co tylko w mojej mocy,  by między nami było tak jak dawniej,  a nawet lepiej. - nie byłem w stanie odpowiedzieć nic więcej.  W gardle miałem wielką  gule,  która za cholerę nie chciała  zniknąć. Powoli wstałem,  jakby to miało jakieś znaczenie,  po czym złożyłem pocałunek na jej czole . Ostatni raz spojrzałem na Elenę . Musiałem opuścić ją na miesiąc. Musiałem ją opuścić...



___________________________________________


Tak,  więc i jest o to epilog pierwszej części.
Bardzo,  ale to bardzo Wam dziękuję za to,  że wytrwaliście ten wspólny rok ze mną.  Jesteście dla mnie ogromnym wsparciem,  bez Was nie dałabym rady .
Dziękuję ♥
Niebawem pojawi się pierwszy rozdział drugiej części :)
Do nn:*

niedziela, 14 grudnia 2014

44. Czy to niebo?

- Gramy w butelkę!  - krzyknął na cały głos Parker,  klaszcząc przy tym w dłonie.
- Tom,  jesteśmy w klubie i mielibyśmy grać w butelkę?  - zapytał rozbawiony Max.
- I co z tego?  Gramy w butelkę i już. -  wzruszył ramionami układając szklany przedmiot na stole,  a następnie nim zakręcił. Wypadło  na loczka,  dzięki czemu każdy zwrócił głowę w jego stronę.
- Wyzwanie . - powiedział dumnie Jay, wypinając pierś do przodu.
- Już się robi . - na twarzy bruneta pojawił się chytry uśmieszek,  po czym poruszył się szukając kogoś w tłumie bawiących się ludzi.- Widzisz tamtą brunetkę w różowej sukience?  Stoi samotnie koło baru . - wskazał ręką na wymienioną,  przez siebie osobę. Loczek chwilę wodził wzrokiem po pomieszczeniu,  aż natrafił na 'poszukiwaną' .
- Widzę . - odpowiedział nie wiedząc do czego to zadanie zmierza .
- Musisz tak bardzo ją zbajerować,  by zaprosiła cię do siebie na noc .
- Głupi jesteś?  - chłopak był lekko zestresowany .
- Tchórzysz?  - Parker wyszczerzył się jeszcze bardziej widząc zachowanie przyjaciela .
- Nie . - powiedział stanowczo,  wstając ze swojego miejsca . Chwycił swojego drinka,  po czym ruszył w kierunku dziewczyny .
- To kto teraz kręci?  - zapytałam już z o wiele lepszym humorze .
- Powinien Jay,  ale on szybko nie wróci,  więc ja . - Parker ucieszony ponownie zakręcił butelką,  która wypadła na mnie. Patrzyłam na nią z niedowierzaniem. Liczyłam na to,  że wylosuję kogoś innego .
- Wyzwanie czy zadanie? - zapytał brunet ukazując swoje śnieżnobiałe ząbki. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Nathana . Na moje nieszczęście nigdzie go nie zauważyłam,  co było bardzo dziwne patrząc na to,  że poszedł tylko po jakiś napój.
- Wyzwanie . - odparłam zanim zdążyłam to przemyśleć. Kierowałam się wcześniejszymi słowami Sykesa  . Bez żadnych zahamowań...
- Wspaniale!  - krzyknął.  - To pocałuj się z Nare z języczkiem .- skinął głową w kierunku mulatki . Od czasu naszej pierwszej i zarazem ostatniej wymiany zdań nie miałam z nią jakiegokolwiek kontaktu,  do wizyty z klubie.  Traktowaliśmy się neutralnie,  co mi poniekąd odpowiadało. Wiadomo, wolałabym z nią normalnie rozmawiać,  ale nic na siłę.
Dziewczyna posłała mi delikatny uśmiech na znak zgody . Odwzajemniłam gest , siadając obok Nareeshy. Powoli zmniejszyłam dystans, który nas dzielił. Popatrzyłam jej w oczy . Całkowicie różniły się od tych,  które posiadał mój chłopak.
Mulatka widząc moje wahanie,  co do tego wszystkiego, złączyła nasze usta  . Z samego początku był to delikatny pocałunek,  ale gdy dotarło do mnie,  że jest to tylko zabawa to przejęłam inicjatywę . Nasze języki idealnie ze sobą współgrały ....
- Koniec koniec . - śmiejący się Max rozdzielił nas,  widząc jak obie wciągamy się w moje zadanie . Wyplątałam palce z jej włosów, wracając na swoje poprzednie miejsce.

- Nie wiem jak wy,  ale my idziemy trochę potańczyć.  - Kelsey złapała Toma za rękę,  po czym zaczęła prowadzić go na parkiet .
- To ja idę zapalić . - łysolek zabrał ze stolika papierosy wraz z zapalniczką,  nie czekając na naszą odpowiedź zniknął  gdzieś w tłumie .
- Dziewczynki ja idę do toalety . Bądźcie grzeczne . - podarował swojej dziewczynie buziaka i już go nie było . Poczułam się dziwnie w samym towarzystwie brunetki .
Ciemnooka usiadła bliżej mnie,  dokładnie obserwując każdy mój ruch .
- Właściwie to nie miałyśmy okazji porządnie się poznać . Mam nadzieję,  że wybaczysz mi moje poprzednie zachowanie . Miałam wtedy trudny okres i najzwyczajniej w świecie wyładowałam się na tobie .
- Miło mi . Elena jestem . - powiedziałam szczerze się uśmiechając . Nareesha przytuliła mnie słysząc moje słowa .
- Musze przyznać,  że dobrze całujesz .
- Też dajesz sobie radę.



                                ~~~~


Rozmawiałam z brunetką jeszcze chwilę,  aż nie wrócił Max z Sivą . Musiałam przyznać,  że polubiłam dziewczynę . Wszystko sobie wyjaśniłyśmy,  dzięki czemu nie mieliśmy już do siebie żadnego żalu.
Nareesha razem z chłopakami wybrała się na parkiet . Ja postanowiłam poczekać na Nathana,  który nadal się nie zjawił . Nie było go już od ponad godziny, przez co strasznie się martwiłam . Do głowy przychodziły mi same złe scenariusze . Wzrokiem wodziłam po każdej napotkanej osobie,  szukając Sykesa. Z minuty na minute denerwowałam się coraz bardziej.
Lekko drżącymi dłońmi zaczęłam gnieść rąbek mojej sukienki . Przygryzłam dolną wargę,  by choć trochę się opanować . Bałam się,  że coś się stało .

Serce podskoczyło mi do gardła gdy ktoś położył dłoń na moim ramieniu . Lekko podskoczyłam w miejscu,  pod wpływem czyjegoś dotyku . Szybko odwróciłam się mając nadzieję,  że to mój brunet . Mina mi zrzedła gdy zamiast dwudziestolatka zobaczyłam uśmiechniętą od ucha do ucha Kelsey. Dziewczyna usiadła obok mnie,  biorąc łyka napoju.
- Dlaczego się nie bawisz?  Gdzie jest Nathan? - zapytała , kładąc rękę na moim kolanie .
- Sama bym chciała to wiedzieć . - mruknęłam wstając z miejsca. - Idę go poszukać.  - nie czekając na odpowiedz blondynki ruszyłam w stronę baru . Może zachowałam się chamsko w stosunku do Hardwick,  ale w tamtym momencie, dla mnie liczyło się by znaleźć Sykesa.
Z trudnością przecisnęłam się przez tłum tańczących nastolatków. Mój wzrok spoczął na dwójce,  dobrze bawiących się ludzi . Z boku wyglądali na zakochanych,  ale ja doskonale wiedziałam jaka  jest prawda . Podeszłam bliżej,  by upewnić się na sto procent,  że dobrze myślałam.  Zamrugałam kilkakrotnie,  modląc się ,że to tylko pomyłka . Niestety ....
W moich oczach pojawiły się łzy gdy zobaczyłam jak po namiętnym tańcu Nathan całuje jakąś tlenioną blondynę.

Stałam jak sparaliżowana. Nie potrafiłam jakkolwiek zareagować . Nie wierzyłam w to co widzę.
W jednym momencie poczułam jak tracę cały mój świat...
Zacisnęłam dłonie w pięści pod wpływem złości . Byłam wściekła na chłopaka . Szybko ruszyłam w ich kierunku,  gwałtownie odpychając bruneta od dziewczyny. Dwudziestolatek,  który kompletnie nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji upadł z hukiem na ziemię. Dopiero po chwili dotarło do niego co się stało. Spojrzał na mnie przestraszony,  otworzył usta by coś powiedzieć,  ale za nim to zrobił uderzyłam go z całej siły w twarz .
- Elena- powiedział wstając z podłogi  . Cofnęłam się o kilka kroków w tył , gdy ten stanął przede mną .
- Stop?  - zapytałam,  dając upust emocją. Po moich policzkach swobodnie spływały łzy,  zapewne rozmazując mój makijaż. W tamtej chwili było to jednak mało ważne.
- Przepraszam... - złapał mnie za rękę,  na co ja ją wyrwałam . Przyjrzałam się dokładnie jego twarzy. Zaskoczyło mnie to,  że miał rozszerzone źrenice. Od razu wiedziałam,  że jest pod wpływem . Nic nie odpowiadając obróciłam się na pięcie udając się w stronę wyjścia .

Wybiegłam przed klub, rozglądając się dookoła.  Zimne powietrze  muskało moją skórę,  powodując nieprzyjemne ciarki . Mruknęłam pod nosem, pocierając dłońmi o zmarznięte ramiona . Na moje nieszczęście nie zabrałam kurtki ani telefonu ze środka. Nie miałam przy sobie również pieniędzy,  przez co nie mogłam wezwać taksówki . Przeklinałam na siebie za swoją głupotę.  Powolnym krokiem ruszyłam w stronę domu  . Nowo powstałe łzy,  rozmazywały moją widoczność. Czułam się jednym słowem okropnie ,tak jakby ktoś wyssał ze mnie całe życie . Po części tak było ... Straciłam osobę bez której nie potrafiłam normalnie funkcjonować.  Nathan był dla mnie najważniejszy na świecie . Nikogo nigdy tak nie potrzebowałam jak jego . Potrzebowałam by przy mnie był... by mnie przytulił,  pocieszył .
Moja miłość zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki . Ból,  który zawładnął moim ciałem rozrywał moje serce na miliony małych kawałeczków ...

W pewnym momencie musiałam się zatrzymać,  bo słona ciecz skutecznie przysłoniła mój obraz . Zamrugałam kilkakrotnie,  dzięki czemu widziałam już wszystko normalnie. Dostrzegłam, dwa dosyć jasne światła,  które w szybkim tempie zbliżały się do mnie . Nie zdążyłam jakkolwiek zareagować, a  zaczęłam unosić się w powietrzu . Poczułam niewyobrażalną ulgę,  jakby wszystkie moje smutki zniknęły...
Czy to niebo?


__________________________________________


Hej Hej :)

Jest to ostatni rozdział części pierwszej. Przepraszam,  że jest taki jaki jest . Nie wyszedł mi kompletnie...
Na dniach pojawi się epilog,  a następnie zacznę pisać drugą część.

Do nn♥

piątek, 12 grudnia 2014

43. To będzie taki nasz alarm...

- Oni powinni ze sobą być . - bezwładnie opadłam na kanapę,  robiąc przy tym skwaszoną minę.
- Są dla siebie stworzeni . - blondynka powtórzyła moje ruchy,  krzyżując ręce na piersi .
- Dajcie już spokój . Komentowałyście cały film,  a jak już się skończył to nadal się nie zamykacie. To już jest męczące. - mruknął Tom biorąc kolejną porcje popcornu,  którą w mgnieniu oka zjadł.  Razem z Kelsey przewróciłyśmy jedynie oczami,  na znak protestu wypowiedzianych słów Parkera.
- A co tu cicho?  - wrzasnął rozbawiony Jay,  który akurat wszedł do salonu,  po czym wygodnie rozsiadł się pomiędzy mną a Hardwick
- Obraziły się . - burknął brunet,  łapiąc pilota,  by przełączyć na inny kanał.
- Wcale nie . - powiedziałyśmy równo dzięki czemu na naszych twarzach powstał szeroki uśmiech .
- Ta jasne .
- Dobra dobra . Idziemy do klubu? - loczek poruszył się zniecierpliwiony na sofie . Był zadowolony,  że to właśnie on zaproponował ten pomysł.
- Jest już trochę późno,  a poza tym jesteście zmęczeni o ile dobrze pamiętam. - odparła blondynka,  przytulając się do torsu Toma . Ten jedynie objął ją ramieniem całując w czubek głowy.

- Ale to było tak dawno temu .
- Jay to było godzinę temu.
- Ale już w poniedziałek wyjeżdżamy i szybko może nie nadarzyć się taka okazja. - nie byłam nastawiona pozytywnie do wyjścia . Doskonale pamiętałam jak nasza ostatnia wizyta w klubie się skończyła.
- Rozmawiałeś z resztą? - tym razem to Parker zabrał głos.
- Zgodzili się .



                               ~~~~


- Wyglądasz ślicznie . - usłyszałam szept tuż przy moim uchu,  a następnie czyjeś ramiona oplotły moją talie od tyłu . Uśmiechnęłam się pod  nosem,  doskonale wiedząc kto za mną stoi . Wygładziłam materiał mojej sukienki , po czym ponownie spojrzałam w lustro . Miałam na sobie śliczną,  czarną kieckę,  która była obszyta koronką . Włosy rozpuściłam delikatnie kręcąc je na lokówce,  opadające mi na ramiona . Miałam zrobiony wyzywający makijaż, który idealnie dopełniał kreacje. Musiałam przyznać,  że bardzo podobał mi się efekt końcowy .
Gdy byłam już całkowicie pewna,  że jestem gotowa,  odwróciłam się na pięcie w stronę Nathana . Pierwsze co zauważyłam to były dwie iskierki w oczach bruneta . Przeleciałam wzrokiem od góry do dołu mierząc Sykesa . Ubrany był w czarne rurki,  a do tego w tym samym kolorze koszulę . Wyglądał obłędnie .
Zagryzłam dolną wargę, spoglądając na jego malinowe usta . Miałam ochotę wpić się w nie . Chłopak wyczuwając moje intencje, zmniejszył i tak minimalny dystans,  który nas dzielił.  Już po chwili rozkoszowałam się jego słodyczą. Gdy zabrakło nam powietrza odsunęłam się od dwudziestolatka,  opierając swoje czoło o jego . Przejechałam językiem po rozgrzanych wargach,  na których gościł szeroki uśmiech.
- Obiecajmy sobie,  że ten wieczór będzie niezapomniany . - powiedział patrząc mi prosto w tęczówki . Skinęłam ledwo zauważalnie głową,  nie mając siły odpowiedzieć. Byłam nim onieśmielona . Bałam się,  że wypowiadając cokolwiek z błaźnie się. - Dzisiaj róbmy to na co mamy ochotę,  bez żadnych zahamowań.
- Jesteś tego pewny?  - wydukałam owijając ręce wokół jego karku . Chłopak położył dłonie na moich biodrach,  chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.
- Yhym- wymruczał przyciskając mnie jeszcze bliżej siebie.
- A co jeżeli jedno posunie się za daleko?- mój ton głosu lekko się zawahał . Bałam się,  że nie będę w stanie sprostać jego wymaganiom.
- Oboje dobrze wiemy do jakiego momentu możemy się posunąć . Zawsze można też powiedzieć stop . To będzie taki nasz alarm . Jak jedno z nas użyje tego słowa to znaczy, że kończymy to co zaczęliśmy,  ok?  - ponownie spojrzał w moje oczy . Wyczekiwał mojej odpowiedzi .
- Tak- posłałam mu jeden z piękniejszych uśmiechów .
- Kocham cie jak wariat .- wymruczał,  po  czym złożył na moich ustach czuły pocałunek,  którego chciałam pogłębić  , ale czyjeś chrząknięcie dochodzące zza moich pleców nam to uniemożliwiło . Speszona odwróciłam się spoglądając na osobę,  która nam przeszkodziła. Dziwnym trafem mój wzrok zatrzymał się na rozbawionym Tomie. Miałam ochotę podejść do niego i coś mu zrobić.  Zawsze trafiał w najmniej odpowiednim momencie .
- Za pięć minut wyjeżdżamy . - zakomunikował wyszczerzony Parker,  po czym zniknął za drzwiami . Przewróciłam jedynie oczami,  siadając na łóżku by ułatwić sobie ubieranie butów...



                                ~~~~



- Chcesz coś do picia?  - zapytał lekko wstawiony Sykes . Pokiwałam twierdząco głową  , po czym znów wróciłam do obserwowania ludzi siedzących przy naszym stoliku . Każdy był już delikatnie mówiąc podpity oprócz Sivy,  który został wytypowany na szofera . Pomimo tego,  że byłam dopiero od godziny w klubie to wypiłam tylko sok . Na początku siebie pilnowałam,  ale po czasie stwierdziłam, że też należy mi się dobra zabawa . Poczekałam dłuższą chwilę i gdy brunet nadal nie wracał chwyciłam jego drinka, po czym zanurzyłam usta w napoju,  który był naprawdę dobry . Gdy wypiłam go już całego,  dołączyłam się do rozmowy reszty.
 - Gramy w butelkę!  - krzyknął na cały głos Parker , klaszcząc przy tym w dłonie.
- Tom,  jesteśmy w klubie i mielibyśmy grać w butelkę?  - zapytał rozbawiony Max .
- I co z tego?  Gramy w butelkę i już . - wzruszył ramionami układając szklany przedmiot na stole,  a następnie nim zakręcił.....



__________________________________________

Hej Hej :)
Może nie uwierzycie,  ale ten króciutki rozdział pisałam od samego rana .
Mam też dla Was nowinę,  tak do 45 rozdziału kończę część pierwszą tego opowiadania i zacznę pisać drugą :)
Do soboty/niedzieli :*

środa, 10 grudnia 2014

42. A co jeżeli jest inaczej?

- Możemy porozmawiać?  - usłyszałam zmartwiony głos Kelsey tuż za moimi plecami. Odwróciłam się do niej tak że staliśmy twarzą w twarz .
- Pewnie. Coś się stało?  - zapytałam wstając od stołu zamykając przy tym laptopa . Wcześniej nie miałam okazji żeby posłuchać jakiejkolwiek piosenki The Wanted . Postanowiłam wykorzystać  moment kiedy chłopaki byli na próbie by choć trochę zapoznać się z ich utworami.  Musiałam przyznać,  że przypadli mi do gustu i to nawet bardzo.
- Ymm chodźmy do  mnie do pokoju . - odniosłam wrażenie,  że dziewczyna była delikatnie mówiąc nieobecna . Zdziwił mnie ten fakt,  ponieważ zawsze uśmiechnięta Hardwick była smutna . Było to kompletnie do niej nie podobne .
- Ok. - dobrze wiedziałam,  że blondynka nie chciała wyznawać powodu rozmowy przy Ann,  która właśnie grzała mleko maluchowi.
Obie ruszyliśmy do pokoju 'Parkerów' . Gdy byłyśmy już w środku wygodnie rozsiadłyśmy się na dużym łóżku. Spojrzałam na Kelsey wyczekując aż pozbiera wszystkie myśli . Dziewczyna nerwowo zaczęła bawić się dłońmi marszcząc śmiesznie przy tym swój drobny nosek.
- Wiesz,  że możesz powiedzieć mi wszystko,  tak?  - wbiła we mnie swoje zielone tęczówki . Przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze pod wpływem jej spojrzenia. Poruszyłam się niezgrabnie chcąc ukryć swoje zdenerwowanie. Miałam wrażenie,  że blondynka znała całą prawdę.
- Tak . Dlaczego pytasz?  Stało się coś? - starałam zachować spokój niestety dało się wyczuć,  że jest coś nie tak .
- Właściwie to chyba się stało.  Czuje,  że moja przyjaciółka mnie okłamuje ... chciałabym jej jakoś pomóc,  ale ona cały czas zamyka się na wszystko i wszystkich . Powoli odsuwa od siebie osoby,  dla których jest bardzo ważna. - zabolały mnie jej słowa .  Przez ostatnie cztery dni chowałam się w moim pokoju. Wychodziłam z niego tylko wtedy gdy byłam głodna albo musiałam skorzystać z łazienki. Za każdym razem jak ktoś do mnie przychodził to udawałam że śpię . Trwało to tak długo aż w końcu Nathan zbuntował się na moje zachowanie . Rankiem siłą wyciągnął mnie z łóżka,  dosłownie.  Przerzucił mnie sobie przez ramie po czym zaniósł mnie do kuchni . Następnie pilnował mnie przez całe popołudnie bym znów nie wróciła do swojego lokum. Po tym jak musiał iść do studia pogroził mi że jeżeli zrobię mu na przekór to tego pożałuje . Oczywiście żartował,  ale chciałam zrobić mu przyjemność .
- Kelsey ja... przepraszam. - spuściłam głowę spoglądając na moje ręce. Nie byłam w stanie nic więcej powiedzieć. Kolejny raz zachowywałam się jak rozwydrzony dzieciak . Patrzyłam tylko na moje własne dobro a nie na to jak reszta może się czuć.
- Powiesz mi co się dzieje?  Wszystko było dobrze do tego momentu gdy wtedy znikłaś ... - dziewczyna delikatnie złapała mnie za dłoń dając mi poczucie wsparcia . Posłała mi słaby uśmiech dodając trochę odwagi .
- Ostatnio Alex posunął się trochę za daleko niż powinien. - wyszeptałam na jednym oddechu zamykając przy tym oczy by uniemożliwić spłynięcia nowo powstałych łez.
- Ale jak to za daleko?  Zrobił ci coś?
- Nie zdążył. - uniosłam swoje powieki by zobaczyć zszokowaną minę blondynki. Na moich policzkach po chwili pojawiła się słona ciecz . Zagryzłam dosyć mocno dolną wargę bo momentalnie poczułam metaliczny smak krwi .
- Dlaczego nie zdążył?  - zapytała nadal przyćmiona Kelsey. Głos zielonookiej załamał się a jej oczy zaczęły błyszczeć.
- Uciekłam.
- Nathan wie?  - pokręciłam przecząco głową bo nie byłam w stanie nawet odpowiedzieć . W gardle miałam jedną wielką gule . Dziewczyna bez jakiegokolwiek namysłu przytuliła mnie mocno .
- On musi wiedzieć kochana . - dodała po chwili szepcząc do mojego ucha .
- Będzie na mnie wściekły .- na moje słowa blondynka oderwała się ode mnie by spojrzeć na mnie z grymasem wymalowanym na twarzy .
- On wściekły?  Elena błagam cie . Nathan jest w ciebie wpatrzony jak w obrazek i nigdy powtarzam nigdy nie zrobił by ci jakiejś krzywdy.
- Wiem to, ale... ja nie chce by zrobił coś Alex'owi. - taka była prawda. Bałam się,  że Alex'owi stanie się coś .
- Głupia jesteś?  On musi ponieść konsekwencje swoich czynów.
- Nie wiem czy chce . Znienawidzi mnie .
- I co z tego?  Lepiej żeby dokończył to co zaczął na innej osobie , tak ? I doskonale wiesz,  że jest do tego zdolny... proszę musimy coś z tym zrobić. - ostatnie zdanie wyszeptała spoglądając na mnie błagalnie . Miała całkowitą rację tylko że problem polegał na tym że się po prostu bałam...
- Daj mi czas.  - posłałam jej delikatny uśmiech by choć trochę ją uspokoić.
- Obiecaj,  że powiesz Nathanowi .
- Kiedyś na pewno.
- Nie kiedyś tylko w najbliższym czasie.
- To nie jest takie proste...- mruknęłam.
- Zasługuje na prawdę . Wybacz,  że ci to mówię, ale nie jesteś w porządku w stosunku do niego .
- Masz rację . Powiem mu ale sama na początku muszę oswoić się z tym wszystkim....



                               ~~~~~



- Na co macie ochotę na kolacje?  - zapytałam wszystkich domowników . Chłopcy po próbie byli strasznie zmęczeni dlatego postanowiłam,  że chociaż tym poprawie im humor. Każdy z nich leżał rozłożony na kanapie oprócz mojego Nathana. Brunet siedział na podłodze oparty o sofę. Gdy tylko usłyszał mój głos otworzył zamknięte oczy posyłając mi uśmiech. Od razu odwzajemniłam gest . Wcześniejsza rozmowa z Kelsey bardzo mi pomogła . Zrozumiałam,  że Alex powinien ponieść konsekwencje za swój czyn . Problemem było tylko to że nie miałam żadnych dowodów co do jego winy. Nie licząc oczywiście powiedzenia prawdy niebiesko-zielonookiemu ....

- Cokolwiek . - mruknął Tom zakrywając twarz dłońmi- Jestem tak zmęczony,  że nie mam nawet siły myśleć.
- Ciężki dzień?  - wszyscy zgodnie pokiwali głową na co ja tylko cicho zachichotałam .
- Mogą być krokiety własnej roboty nadziane podsmażanymi pieczarkami z cebulką? - chłopakom rozbłysły oczy po moich słowach . - Uznam to jako tak . - nie czekając na ich odpowiedź ruszyłam w stronę kuchni . Będąc już w pomieszczeniu przyszykowałam wszystkie potrzebne produkty . Na początku przygotowałam masę na ciasto a następnie zaczęłam robić farsz. Po godzinie wszystko było już gotowe . Gdy układałam ostatniego krokieta poczułam jak czyjeś ręce owijają się wokół mojej tali . Od razu poznałam osobę przytulającą się do moich pleców . Zignorowałam przyjemne uczucie w moim brzuchu odwracając się do chłopaka tak że staliśmy twarzą w twarz. Oboje szeroko się uśmiechaliśmy . Nathan trzymając mnie mocno zrobił obrót wokół własnej osi . Wtuliłam się w zagłębienie jego szyi .
- Czyżby moja księżniczka wróciła?  - zapytał składając pocałunki na mojej szyi.
- Twoja księżniczka zawsze tu była . - brunet lekko zagryzł a potem podmuchał kawałek mojej skóry robiąc mi malinkę. Odsunęłam się od niego tak że mogłam swobodnie popatrzyć w jego tęczówki . Przymrużyłam oczy udając lekko zdenerwowaną tym faktem . Dwudziestolatek na mój gest zachichotał robiąc tak zwany dzióbek . Skrzyżowałam ręce na piersi na znak protestu . Chciałam by uwierzył,  że na serio jestem obrażona . Sykes powolnym krokiem ruszył w moją stronę na co ja zaczęłam się cofać, aż nie zderzyłam się ze ścianą . Zagryzłam dolną wargę czekając na dalszy zbieg wydarzeń.
Chłopak ułożył dłonie na moich biodrach  po czym przybliżył twarz do mojej . Na moim policzku poczułam jego ciepły oddech . Starałam się ukryć uśmiech,  który chciał wkraść mi na buzię .
- Skarbie nie gniewaj się na mnie . Od teraz każdy będzie wiedział,  że jesteś tylko moja . - wyszeptał mi do ucha delikatnie zagryzając jego płatek . Serce zaczęło walić mi jak oszalałe . Odniosłam wrażenie,  że zakochuje się w nim jeszcze raz i jeszcze mocniej ...
- A co jeżeli jest inaczej?  - wysiliłam się na to by mój głos był w miarę stabilny .
- Wtedy już dawno dostałbym z liścia od takiej jednej pięknej brunetki . Znasz ją? Chyba ma na imię Elena i właśnie na nią patrzę . - moje policzki zapłonęły czerwienią . Onieśmielał mnie tak samo jak na pierwszym spotkaniu tylko,  że było to 10 razy mocniej .
- Możliwe,  że byś dostał gdyby nie to że ta brunetka jest wpatrzona w jednego takiego idiotę,  który skradł jej serce . I wiesz co w tym jest najgorsze?  Że ta dziewczyna kocha go tak bardzo,  że sama się sobie dziwi ...


           
                              ~~~



- Oni powinni ze sobą być . - bezwładnie opadłam na kanapę robiąc przy tym skwaszoną minę.
- Są dla siebie stworzeni . - blondynka powtórzyła moje ruchy krzyżując ręce na piersi.
- Dajcie już spokój . Komentowałyście cały film,  a jak już się skończył to nadal się nie zamykacie . To już jest męczące . -  mruknął Tom biorąc kolejną porcję popcornu,  którą w mgnieniu oka zjadł. Razem z Kelsey przewróciłyśmy jedynie oczami na znak protestu wypowiedzianych słów przez Parkera....




___________________________________________



Przepraszam przepraszam!!
Chciałam,  żeby ten rozdział był o wiele dłuższy,  ale dodaje to co mam . Wiem,  że pewnie Was zawiodłam i to bardzo,  ale jestem w kropce. Mam pomysł na dalsze losy Eleny i Nathana tylko problem polega na tym , że kompletnie nie potrafię ułożyć jakiegokolwiek sensownego zdania :/
Postaram się żeby kolejny rozdział był już taki jaki powinien .
Do piątku/soboty .

sobota, 6 grudnia 2014

41. Wytłumaczysz mi to?

Co ja chciałam?  No właśnie . Pragnęłam być zawsze blisko mojego Nathana . Kochać go niezależnie od wszystkiego . Mieć go tylko dla siebie i nikogo innego . Niestety tak to nie działało . Musiałam podjąć decyzje nie tylko za mnie ale również za Sykesa . Jeżeli mam być szczera to wolałam żeby zrobił to on . Byłam postawiona między młotem a kowadłem . Wypowiedziane słowa miały zmienić resztę naszego życia . W każdym razie w obydwóch przypadkach jakaś osoba była by poszkodowana .
No bo gdybyśmy nie zakończyli tego to cierpiał by brunet . Mimo wszelkich starań odrzucałabym go czego oczywiście nie chciałam.  Żywiłam do niego zbyt mocnym uczuciem by zrobić mu jakąkolwiek krzywdę ... nawet tą psychiczną .
Z zerwaniem byłoby podobnie .  Nathan poradziłby sobie,  ale ja cierpiałabym najmocniej na świecie . Nie darowałabym sobie tego że przepuściłam tak miłość mojego życia . Tak,  uważałam bruneta za tego 'jedynego' . Może na wierzchu nie pokazywałabym żadnych uczuć,  ale ból towarzyszący mi gdzieś w środku z dnia na dzień niszczyłby mnie co raz bardziej.
- Nathan ja nie potrafię... - wyszeptałam zakrywając twarz dłońmi.  Nie chciałam by Sykes zauważył ból,  który sprawił mi wypowiadając wcześniejsze pytanie . Słona ciecz skapywała z moich rąk na pościel . Powstała już niezła plama,  którą w tamtym czasie była mało ważna.
- To może zapytam inaczej . Chcesz ze mną być?  Odpowiedz tylko tak lub nie . Ja zrozumiem ... - przybliżył się do mnie bliżej kładąc dłonie na moje policzki po czym zaczął ścierać kciukiem samotnie spływające łzy . Przeszedł mnie przyjemny dreszcz pod wpływem jego dotyku . Wiedziałam,  że przy nim nie grozi mi nic złego . Nie rozumiałam dlaczego postąpiłam tak a nie inaczej wcześniej.  Kochałam go,  tylko to się wtedy dla mnie liczyło .
Spojrzałam na jego zielono-niebieskie tęczówki . Były o wiele bardziej ciemniejsze niż zazwyczaj.  I to wszystko z mojej winy .
- Tak . - powiedziałam bez zastanowienia . Chłopak na moje słowa uśmiechnął się przytulając do swojego torsu. Co nie powiem że mi się nie podobało . Owinęłam ramiona wokół jego brzucha chowając twarz w zagłębieniu jego szyi .
- Dajmy sobie ostatnią szansę ... bez ukrywania się . - wyszeptała całując mnie w czubek głowy .
- A co z Marcinem?  - chciałam dodać jeszcze Alexa ale w porę ugryzłam się w język . Nathan o niczym nie wiedział i chciałam żeby tak pozostało .
- Mam go w dupie . Ten idiota nie będzie mówił nam co mamy robić . A poza tym chcę pokazać innym jaką mam wspaniałą dziewczynę .
- Dziękuję . - powiedziałam po czym wpiłam się w jego usta . Brunet od razu odwzajemnił gest . Z początku pocałunki były delikatne niczym dotknięcia motyla,  ale gdy tylko Sykes 'poprosił' o dostęp nasze języki zaczęły toczyć ze sobą walkę o dominację,  którą wygrał dwudziestolatek . Odsunęłam się od niego dopiero gdy zabrakło nam obojgu powietrza . Oparł czoło o moje łapczywie łapiąc oddech . Oblizałam swoją dolną wargę by choć na chwile poczuć go jeszcze raz . Był dla mnie jak narkotyk bez którego nie mogłam funkcjonować .

Nigdy nie czułam czegoś takiego jak do Nathana . Za każdym razem gdy myślałam o tym co by było gdyby teraz miało zabraknąć Nathana czułam dziwny ucisk w brzuchu a w moich oczach pojawiły się łzy . Zdecydowanie była to miłość....



                               ~~~~~



- Mam dla ciebie niespodziankę . - powiedział MÓJ chłopak po tym jak ułożyłam się koło niego na łóżku . Pomimo później godziny poszliśmy się jeszcze wykąpać,  nie wyobrażam sobie żebym mogła iść spać brudna . Brunet jak zwykle zrobił to o wiele szybciej niż ja na co tylko przewróciłam oczami .
- Hmm?  - mruknęła przytulając się do jego torsu . Po raz kolejny użył swojego nowego żelu pod prysznic dobrze wiedząc,  że moje zmysły wtedy wariują. Skarciłam się w myślach za to,  że powinnam skupić się na rozmowie z Nathanem a nie zachwycać się tym jak on nieziemsko pachnie .
- Wyjeżdżamy za tydzień w trasę.
- Tak,  wiem . Nie wiem czemu mi to mówisz . Pozwól,  że choć na chwile nie będę o tym myśleć . Musze się jeszcze tobą nacieszyć,  przecież nie będę cię widzieć ponad miesiąc . - zrobiło mi się przykro z powodu wyjazdu The Wanted i Kelsey . Tak,  blondynka też z nimi jedzie . Niestety ja nie mogłam bo musieliśmy się ukrywać.
- Źle mnie zrozumiałaś . - cicho się zaśmiał na moje słowa. Zdezorientowana oparłam się na łokciu tak że miałam widok na całą jego twarz .
- Wytłumaczysz mi to?  - zapytałam gdy Sykes dłuższą chwile nic nie mówiąc wpatrywał się we mnie . Co nie powiem, że mnie to nie irytowało .
- Zabieram cie ze sobą . - powiedział jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie .
- Ale jak to?  - byłam w lekkim szoku . Przez cały czas,  w którym wiedziałam o trasie przez myśl nie przeszło mi nawet jakby to było gdybym z nimi pojechała,  a wtedy....
- Normalnie głuptasie . Chyba nie myślałaś,  że cie tu zostawię?  - był rozbawiony moją reakcją przez co został skarcony odpowiednim spojrzeniem.
- Nigdy nie wspominałeś o takiej opcji,  wiec nawet nie brałam jej pod uwagę .
- Nie mówiłem bo nie było to jeszcze nic pewne,  ale dzisiaj zostałem tak jakby pozwolenie . No wiesz trzeba było pozałatwiać sprawy związane z kateringiem i noclegiem .
- Ale to nie problem?
- Nie . - odparł z uśmiechem na ustach . Z powrotem wtuliłam się w klatkę piersiową chłopaka .
- Kocham cie najmocniej na świecie.  - wyszeptałam,  ale na tyle głośno by brunet usłyszał.
- Ja ciebie bardziej kochanie.
Usłyszałam jego szept tuż przy moim uchu a następnie poczułam jak składa pocałunek na czubku mojej głowy . Z uśmiechem na ustach zaczęłam wsłuchiwać się w spokojne bicie jego serca . Pod jego wpływem powoli zaczęłam odpływać w krainę Morfeusza.
Był moją własną wersją kołysanki...




                             ~~~~~~~



Z samego rana usłyszałam głośny krzyk akurat w tym samym pomieszczeniu,  w którym się znajdowałam. Leniwie przeciągnęłam się mrucząc różnorakie przekleństwa pod nosem. Zasnęłam o dosyć późnej porze przez co budzenie mnie o świcie nie było najlepszym pomysłem.  Byłam strasznie niewyspana . Z trudnością otworzyłam ciężkie powieki. Mrugnęłam kilkakrotnie by wyostrzyć wzrok. Dopiero teraz spostrzegłam czwórkę chłopaków z blondynką na czele. Stali dokładnie w wejściu do pokoju . Każdy z nich miał na sobie potargane ubranie z roztrzepanymi włosami . Dziewczyna dodatkowo miała lekko rozmazany tusz pod oczami .
Dopiero wtedy przypomniały mi się wszystkie wydarzenia z wczorajszego dnia. Zrobiło mi się głupio z powodu zignorowania przyjaciół. Zachowałam się w stosunku do nich podle .
Spojrzałam na Nathana szukając w nim jakiejkolwiek pomocy . Niestety albo stety brunet smacznie sobie spał . Dziwne było to,  że przybysze go nie obudzili.
Ponownie zerknęłam na moją kochaną rodzinkę. Nie zdążyłam nawet dobrze mrugnąć a poczułam jak kilkoro ciał przyciska mnie do materaca .
- Przepraszam was . Jest mi tak strasznie głupio . - zaczęłam się tłumaczyć gdy już 'goście' uwolnili mnie spod uścisku .
- Ale nic ci nie jest?  Gdzie byłaś? - Kelsey   wypytywała się mnie ze zmartwionym wyrazem twarzy .
- Nie,  jest dobrze . Po prostu wczoraj zasiedziałam się w parku . Miałam wyciszony telefon przez co nawet nie spostrzegłam się że ktoś do mnie dzwonił. Bardzo ale to bardzo was przepraszam. - byłam zła na siebie,  że musiałam ich okłamywać . Nie chciałam żeby tak było,  ale nie potrafiłam inaczej.   Wiedziałam,  że nikomu nie mogę powiedzieć prawdy...
- Ważne,  że się odnalazłaś . - rzucił Tom na co reszta pokiwała twierdząco głowami . Posłałam im pełen wdzięczności uśmiech dziękując Bogu,  że to właśnie na nich trafiłam.
- Kocham was- powiedziałam przytulając się  do nich . Cieszyłam się z faktu,  że nie mieli do mnie żalu . Mimo tego,  że nie wypytywali się o szczegóły to czułam,  że mi nie uwierzyli. Na szczęście zachowali to dla siebie.
- Ekhem czy mam czuć się zazdrosny?  - usłyszeliśmy chrząknięcie dochodzące zza naszych pleców.  Automatycznie odwróciliśmy się w tamtym kierunku.
Dostrzegłam zaspaną twarz mojego chłopaka .
- Miałeś o tym nie wiedzieć . - zaczęłam udawać zawiedzioną na co reszta głośno się zaśmiała . Bez zastanowienia wtuliłam się w jego nagą klatkę piersiową. Brunet owinął moje ciało ramionami .
- My chyba was zostawimy .- zakomunikował Max śmiesznie poruszając brwiami . Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć już ich nie było w pokoju . Wyciągnęłam rękę chwytając telefon z półki.  Odblokowałam ekran spoglądając na godzinę . Była dopiero 7 . Przeciągle ziewnęłam odkładając przedmiot na swoje miejsce.
- Która godzina?  - zapytał dwudziestolatek bawiąc się moimi włosami .
- Dochodzi siódma . - oczy same powoli zaczęły mi się zamykać.
- Śpimy?
- Yhym- mruknęłam nie mając siły odpowiedzieć . Momentalnie zasnęłam...



__________________________________________


Hej hej :)
A o to taki mały prezencik na mikołajki . Mam nadzieję,  że się podoba .
Przepraszam za jakiekolwiek błędy,  ale dzisiaj nie mam już siły sprawdzić czy jest ok.
Wszystkiego najlepszego!  :D
Do nn :*

40. To .... to chyba koniec.

Wracając do domu byłam przerażona faktem spotkania z rozżaloną Kelsey oraz chłopakami . Wiedziałam,  że martwili się o mnie,  ale gdyby dowiedzieli się że siedziałam sobie bezkarnie na ławce to wtedy mieliby do mnie ogromny żal . Czego oczywiście chciałam uniknąć . Byli dla mnie ważni . Nie wyobrażałam sobie że mogłam ich stracić.  Traktowałam ich jak rodzinę,  której nigdy nie miałam.  No bo jak mogę  nazwać rodzicami osoby, dla których priorytetem było to żeby ma stole stała butelka wódki niż ciepły posiłek? Dla których najbardziej liczyło się to by się napić niż to żeby zająć się własnym dzieckiem?  Nie da się . I nawet po tak długim okresie czasu wiem,  że moje podejście do nich nigdy się nie zmieni .

Wchodząc do domu serce waliło mi jak oszalałe . Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać . Tego,  że zaczną się cieszyć z mojego powrotu,  czy też tego,  że od razu zaczną na mnie krzyczeć dlatego że nie odbierałam . Nie wiem czego bym się bardziej bała.  Oby dwie opcje mi nie odpowiadały.
Gdy przekroczyłam próg salonu na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.  Chłopcy razem z blondynką smacznie spali wtuleni w siebie . Chciałam być tak niewinna jak oni. Nie przejmować się niczym , być tak po prostu szczęśliwa .

Poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu przyciągając mnie bliżej siebie . Po ciele przeszła mnie nieprzyjemna fala gorąca . Momentalnie wyobraziłam sobie rozpromienioną twarz Alexa gdy próbował się do mnie dobierać .  Jak oparzona wyrwałam się z uścisku . Spojrzałam na zdezorientowaną minę Nathana . Zrobiło mi się głupio,  że tak postąpiłam. Spuściłam głowę nerwowo bawiąc się palcami . Chłopak zrobił krok w przód na co ja niekontrolowanie zaczęłam się cofać . Mój oddech słał się ciężki a oczy szukały jakiegokolwiek ratunku. Brunet uniósł powoli dłoń chcąc złapać mnie za ramię .

Przestraszona jego gestem wymijając go szybko pobiegłam do swojego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi . Od razu rzuciłam się na łóżko podkulając nogi jak najbardziej do mojej twarzy . W takiej pozycji czułam się bezpiecznie .
Byłam na siebie zła a raczej  wściekła . Potraktowałam Sykesa jak kogoś kto... no właśnie.  Mimo tego,  że wiedziałam że zielono-niebieskooki nie skrzywdziłby mnie nigdy to i tak bałam się.  Było to chore . Gdybym powiedziała Nathanowi prawdę możliwe,  że nie doszłoby do takiej sytuacji .
Po policzkach ponownie zaczęły spływać łzy . Jedna po drugiej moczyła mi pościel. Moje ciało lekko dygotało jakby z zimna. Starałam się stłumić wydobywający się ze mnie szloch.  Nie było to łatwe.  Każde wspomnienie wcześniejszych wydarzeń sprawiało nową fale słonych kropli. Wszystkie moje myśli krążyły wokół Nathana oraz Alexa . Zamknęłam oczy by choć trochę się uspokoić. Nie miałam bladego pojęcia co mam ze  sobą zrobić. Z jednej strony chciałam iść do bruneta by wszystko mu wyjaśnić . A z drugiej pragnęłam schować się w jakimś ciemnym pomieszczeniu tak by nikt nie mógł mnie znaleźć .
W głowie miałam jedną wielką wirówkę,  która za wszelką cenę niszczyła to co zdążyłam poukładać do tamtej pory . Jedynym sensownym pomysłem,  który zaprzątał moje myśli była ucieczka . Nie było to dobrym rozwiązaniem,  ale w takiej a nie innej sytuacji było dla mnie strzałem w dziesiątkę . Jednak wiedziałam,  że jeżeli tak postąpię to stracę to co do tej pory udało mi się zyskać .

Otarłam wierzchem dłoni mokre policzki. Podniosłam się do pozycji siedzącej poprawiając swoje włosy . Długo się nie zastanawiając ruszyłam w kierunku drzwi . Trzęsącymi dłońmi schwytałam klamkę od pokoju bruneta . Nie pukając wkroczyłam do środka . Nie obchodziło mnie to czy spał,  był zły a nawet to czy będę musiała mu wszystko wyjawić.  Chciałam po prostu być blisko niego .
Dostrzegłam chłopaka leżącego na plecach . Wpatrywał się w sufit mając ręce skrzyżowane pod głową . Po cichu liczyłam , że jednak zmorzył go sen,  niestety tak nie było. Podeszłam do łóżka siadając na jego krańcu . Nathan spojrzał na mnie z miną nie wyrażającą dosłownie nic . Żadne z nas nie odezwało się słowem . Bałam się przerwać panującą między nami ciszę.
- Po co przyszłaś?  - zapytał po dłuższej chwili ochrypniętym głosem. Jego ton był zimny . Odniosłam wrażenie,  że nie spodobało się mu moje towarzystwo .
- Chciałam porozmawiać . - odpowiedziałam ściskając rąbek mojej bluzki,  która była już bardzo pogięta.
- Dałaś mi jasno do zrozumienia jak byliśmy na dole. - burkną zmieniając pozycję tak,  że nasze twarze dzieliły centymetry . Dopiero wtedy zauważyłam  jego oczy przepełnione żalem a nawet delikatnie błyszczały od wstrzymywanych łez .
- Nathan ja...
- Nie . Nie chce twoich tłumaczeń . - przerwał mi spoglądając na mnie ze złością . W gardle powstała mi wielka gula przez którą nie byłam w stanie nic powiedzieć . - Elena mam już tego dość . To za dużo jak na mnie. Ja tak nie mogę. - ostatnie zdanie wyszeptał zakrywając dłońmi twarz.
- Co masz na myśli mówiąc,  że masz tego dość?  - wydukałam bojąc się najgorszego . Zaczęłam szybciej oddychać by tylko opanować dosyć szybko uderzające serce.

- To... to chyba koniec. - po jego słowach zalała mnie fala gorąca a na moich policzkach pojawiły się strumienie słonej cieczy. -Proszę nie płacz.  - powiedział załamującym się głosem . - Proszę...
- Nathan kocham cie . Ja tak bardzo cie kocham . - mamrotałam od nosem kręcąc przy tym przecząco głową . Chłopak widząc moje zachowanie przyciągnął mnie do siebie mocno przytulając. Od razu wtuliłam się w niego mocząc mu koszulkę.  W tamtym momencie potrzebowałam tylko jego i nikogo innego . Był dla mnie wszystkim .
- Nie mogę cie stracić- wyszlochałam w jego tors . Sykes jeszcze bardziej złapał moje ciało . I jeżeli mam być szczera to kompletnie mi to nie przeszkadzało .
- Nie stracisz- powiedział wprost do mojego ucha ocierając przy tym jego płatek. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz pod wpływem jego dotyku .
- Ale sam przed chwilą powiedziałeś,  że...-- nie byłam w stanie dokończyć.  Bolało mnie to zbyt mocno .
- Ciii- uciszył mnie . - Wiem co powiedziałem i jestem tego  świadomy,  ale pamiętaj że kocham cie najmocniej na świecie i nigdy mnie nie stracisz . Zawsze będę przy tobie wtedy kiedy tego będziesz potrzebować . - delikatnie się od niego odsunęłam by spojrzeć mu w oczy.
- Obiecujesz?
- Tak .- odparł bez wahania posyłając mi lekki uśmiech.
- Co teraz będzie z nami?  - zapytałam już o wiele spokojniejsza niż przedtem.
- A co byś chciała?

środa, 3 grudnia 2014

39. To...nic.

***perspektywa Eleny***



Moja sytuacja była beznadziejna.  Wszystko było beznadziejne. Kolejna osoba,  której bezgranicznie ufałam wykorzystała mnie. A w każdym razie chciała i niewiele brakowało by doszło do czegoś więcej.  I to nie tak,  że ja tego chciałam po prostu straciłam kontrolę nad całą sytuację. Tak właściwie było. Po tym wszystkim co mnie spotkało w Polsce powinnam wiedzieć kto jakie ma w stosunku do mnie zamiary. Przynajmniej takie jakie miał Alex oraz Marcin .
Moja lista w dosyć szybkim tempie się powiększała . Z jednej strony było to śmieszne bo byłam jak magnes dla niewłaściwych kolesi. A z drugiej przerażał mnie fakt,  że może to być jeszcze nie koniec. Przecież Alexa i Marcina nic nie łączyło , no może oprócz jednego. 
Czułam się jak nic nieznaczący śmieć. Jak stara,  zepsuta zabawka,  której już nikt nie chcę. No bo bądźmy szczerzy pomimo tego,  że miałam Nathana to i tak byłam zwykłą słabą dziwką. Brzydziłam się siebie jeszcze bardziej niż wcześniej.

Kolejny raz wytarłam spływające po mojej twarzy łzy. Siedziałam z podkulonymi nogami na ławce w parku. Wydawało mi się że to dokładnie ta sama ławka, na której kiedyś wyznałam prawdę Nathanowi co do mojej przeszłości.  W tamtym momencie było to jednak dla mnie mało istotna informacja. Potarłam rękoma moje zmarznięte ramiona by choć trochę było mi cieplej. Niestety było to zbędne bo i tak nie dawało upragnionego efektu. Mimo,  że miałam ubraną dosyć grubą kurtkę to i tak trzęsłam się z zimna. Możecie uznać mnie za głupią,  przecież równie dobrze mogłam wrócić do domu gdzie było ciepło... ale nie miałabym tam  spokoju. Potrzebowałam ochłonąć po całej tej sytuacji. Wiedziałam,  że mogłam ufać chłopakom chociaż zdawałam sobie sprawę z tego,  że mogę nie kontrolować niektórych moich 'obronnych' zachowań.
Jeszcze bardziej podwinęłam nogi pod brodę gdy usłyszałam zbliżające się w moim kierunku kroki. Zacisnęłam oczy myśląc, że to Alex. Owinęłam rękoma moje ciało. Nie chciałam,  żeby ktokolwiek widział mnie w takim stanie. 

Tajemnicza osoba przykucnęła tuż przy moich stopach następnie położyła dłonie na moich  kolanach przez co wzdrygnęłam się na tyle mocno, że od razu cofnęła swój ruch. Moje serce gwałtownie przyspieszyło . Bałam się i to bardzo . Nadal nie wiedziałam kim mogła być ta postać. 
- Elena... - usłyszałam cichy lecz znajomy głos. Poczułam ulgę gdy po przyjrzeniu się chłopakowi dostrzegłam twarz Nathana. Nie zwracając uwagi na to że nadal kucał rzuciłam mu się na szyję.  Chłopak nie był kompletnie przygotowany na to dzięki czemu upadł na dupę zemną na kolanach. Nie skomentował mojego czynu przytulając mnie mocno. Potrzebowałam właśnie jego . Był dla mnie jak mój osobisty uspokajacz . W jego ramionach wszystkie moje smutki znikały ustępując miejscu miłości , którą darzyłam bruneta. Pomimo tego co się stało chwile przed tym czułam, że jestem we właściwym miejscu o właściwym czasie. Byłam szczęśliwa....

Odsunęłam się od Sykesa by spojrzeć w jego zielono-niebieskie tęczówki,  w które bez opamiętania się zatopiłam. Biły szczerością oraz bólem.  Miałam wrażenie że to tylko i wyłącznie moja wina...
- Dlaczego płaczesz? - zapytał szeptem odgarniając niesforne kosmyki z mojej twarzy. Nawet nie zwróciłam uwagi,  że nadal z moich oczów spływają łzy. Otarłam wierzchem dłoni mokre policzki.
- To...nic. - mój głos był niepewny przez co byłam pewna,  że mi nie uwierzy. 
- Kochanie bez powodu byś nie płakała.  Zaufaj mi.
- Ufam ci tylko...- starałam się uciec wzrokiem od chłopaka co nie było takie proste.
- Tylko co?  - schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi . Napawałam się ciepłem bijącym od Nathana.
- Miałeś racje co do Alexa. 
- Zrobił ci coś?  - momentalnie zesztywniał po wypowiedzeniu tych słow. Czułam jak obawiał się tego co miałam odpowiedzieć. Nie miałam bladego pojęcia jak powinnam się zachować. Stałam między młotem a kowadłem. Cokolwiek bym nie odparła to byłoby na niekorzyść chłopaka.  Problem polegał na tym,  że nie chciałam  go wydawać ... nawet mojemu brunetowi.
- Nie. Po prostu pokłóciliśmy się i to dosyć poważnie. - powiedziałam pewnie spoglądając w jego oczy .
- Na pewno? - przełknęłam głośno ślinę dokładnie zastanawiając się nad sensem słów,  które chciałam wypowiedzieć...
- Tak . - posłałam mu delikatny uśmiech by wyglądało to jak najbardziej wiarygodnie . Wiedziałam,  że źle robię okłamując Nathana, ale miałam swoje powody. Pragnęłam zapomnieć o wcześniejszym incydencie.... a także w tamtej chwili marzyłam o spokoju,  a jak każdy wie Sykes nie puścił by tego nic z tym nie robiąc .
- Może uda się wam jeszcze jakoś dogadać.  - wymamrotał udając smutnego,  ale gdzieś w środku czułam,  że cieszy się z takiego obrotu spraw. Szkoda jednak,  że nie zna całej prawdy.
- Nie. Na dzień dzisiejszy obiecuję ci,  że już nigdy nie zobaczysz mnie u jego boku. - zakomunikowałam . Dwudziestolatek pochylił się w moim kierunku złączając nasze usta . Całkowicie zatraciłam się w pocałunku ezapominając o otaczającej mnie rzeczywistości . Szczerze?  Własnie tego mi brakowało i mogłabym całować go całą wieczność.

- Już jesteś tylko moja... - na jego twarzy pojawił się szczery,  ogromny uśmiech. Doskonale było widać śnieżno-białe ząbki chłopaka.
- Zawsze byłam.  - po mojej wypowiedzi zdałam sobie sprawę z tego,  że brunet nadal siedział na ziemi . Szybko wstałam z jego kolan podając mu rękę by mu pomóc. Gdy już staliśmy zaplątałam nasze palce w jedność.

- Przepraszam- na moje policzkach pojawił się przeogromny rumieniec .
- Kochana- mruknął prosto w moje usta by po chwili się w nie wpić.
- Martwiłem się o ciebie . Żałuj,  że nie widziałaś mojej miny gdy usłyszałem,  że  nie dajesz jakiegokolwiek znaku życia.  To było straszne... - w jego głosie można było wyczuć wyrzuty . Zrobiło mi się głupio bo gdyby tylko tak wiedział dlaczego postąpiłam tak a nie inaczej....
- Ja...
- Nie musisz mi nic mówić.  Cieszę się że jesteś... a teraz wracajmy bo zamarzniesz.
- Nie mam nic przeciwko- cicho się zaśmiałam ruszając w stronę domu. - Ktoś może nas razem zobaczyć .- spojrzałam na nasze splecione dłonie po czym zwróciłam uwagę na jego twarz .
- I co z tego?  - wzruszył ramionami na znak,  że nie wie o co mi chodzi .
- A Marcin?
- On nic nie może nam zrobić.
- Ale jak to?  A co jeżeli się dowie?
- Nawet gdyby to co?  Byłem głupi,  że na początku dałem mu sobą manipulować,  ale teraz mam go głęboko w dupie.
- Wiesz jak bardzo cię kocham?
- Coś tam mi się o uszy obiło . - zaczął się ze mną droczyć co nie powiem że mi się nie podobało .


- Wiesz,  że będziesz musiała wytłumaczyć się reszcie?  Pewnie teraz odchodzą od zmysłów.- powiedział Nathan gdy byliśmy już przed domem .
- Tak,  w końcu im też należą się wyjaśnienia. - bałam się tej rozmowy . Wiedziałam,  że mogą dopytywać się o wiele więcej niż mój brunet. Zdawałam sobie sprawę z tego że wszystko może się wydać . Z trzęsącymi dłońmi chwyciłam za klamkę ...


__________________________________________

Hej :)
Dodaje trochę wcześniej rozdział co oczywiście nie oznacza,  że kolejny pojawi się późno. Jeżeli się postaram to może zdążę napisać 'coś' do piątku hehe noo ale gdyby już coś było to najwcześniej wieczorem :)

Do nn♥

sobota, 29 listopada 2014

38. Proszę...

***perspektywa Eleny***


Chłopak złapał mnie za nadgarstki uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Wcale nie pomógł mi fakt,  że brunet położył się na mnie. Przez moje ciało przeszedł nie przyjemny dreszcz na myśl  co Alex chciał ze mną zrobić. W moich oczach pojawiły się pierwsze łzy,  które za wszelką chciałam ukryć. Rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając pierwszej lepszej drogi ucieczki. Na moje nieszczęście żadnej takiej nie było. 
Spojrzałam na twarz chłopaka,  na której gościł perfidny uśmieszek . Jego oczy błyszczały z rozkoszy. Cieszył się z takiej sytuacji a nie innej. Zachowaniem i wyglądem przypominał mi Marcina...

Jedną ręką trzymał moje nadgarstki nad moją głową. Drugą zaś zaczął jechać z dołu mojego prawego uda tak że trafił dłonią pod moją koszulkę,  którą z łatwością ze mnie ściągnął . W górnych częściach poczułam lekki chłód,  który chwilę potem zastąpił ohydny ciepły oddech Alexa . Momentalnie dostałam gęsiej skórki. Chłopak zaczął całować mnie po szyi gdy próbował dobrać się do moich spodni.
Nie mogłam pozwolić na to by doszło do czegokolwiek.  Zaczęłam wywijać moje ciało na każdy możliwy sposób by dać mu do zrozumienia że nie podoba mi się sytuacja,  w której aktualnie się znajdujemy . Brunet jedynie zaśmiała się na moje poczynania.
- Wiem,  że tego chcesz ... chcesz żebym cie rżnął ... będziesz krzyczeć moje imię suko. - wymruczał mi do ucha dając sobie chwilowy spokój z moimi spodniami by zacząć bawić się moimi piersiami. Moje serce gwałtownie przyspieszyło.  Bałam się i to bardzo. Nie chciałam przeżywać tego ponownie.  Nigdy więcej....
- Zostaw mnie ... proszę- powiedziałam dając upust łzą,  które w mgnieniu zamoczyły całe moje policzki.
- Dopiero jak skończę to co zacząłem .- kolejny raz usłyszałam jego perlisty a zarazem przerażający śmiech. Pod jego wpływem czułam jak moje ciało sztywnieje. W gardle pojawiła mi się ogromna gula dzięki,  której nie mogłam nic powiedzieć. Do głowy przychodził mi jeden pomysł,  który był jedyną deską ratunku. Nie zastanawiając się długo z całej siły kopnęłam go kolankiem w jego krocze. Nie było to łatwe ale udało się.  Brunet pod wpływem bólu skulił się spadając z kanapy. Od razu biegiem ruszyłam w stronę drzwi. W drodze złapałam koszulkę,  kurtkę oraz kozaczki. Usłyszałam kilka przekleństw skierowanych pod moim imieniem. Z tego co zdążyłam zobaczyć to Alex złapał się za bolące miejsce powoli wstając z podłogi. Drżącymi rękami chwyciłam za klamkę z hukiem zamykając drzwi. Miałam szczęście,  że nie spotkałam nikogo na korytarzu. Byłam w samym staniku nie licząc spodni oczywiście,  nie miałam na sobie butów oraz spływały ze mnie łzy. Potykając się o własne nogi wkroczyłam do windy gdzie szybko założyłam na siebie brakujące części garderoby. Otarłam twarz wierzchem dłoni co i tak nie wiele dało. Gdy dotarłam już na parter to dosłownie wybiegłam z budynku. Nie zatrzymywałam się ani na chwilę . Chciałam znaleźć się jak najdalej od Alexa. Nie przejmowałam się mijającymi mnie przechodniami,  którzy patrzyli się na mnie jak na nienormalną . Nie dziwiłam im się . Dokładnie tak samo bym pomyślała na ich miejscu.

Gdy nie miałam już siły musiałam przystanąć. Usiadłam na jednej z wielu ławek. Rozejrzałam się dookoła. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego,  że znalazłam się w parku. Byłam zaledwie pięć minut drogi do domu. Jednak nie śmieszyło  mi się tam...
Czułam wstyd oraz obrzydzenie do samej siebie. Znowu pozwoliłam na to,  żeby ktoś zbliżył się do mnie w taki a nie inny sposób. Tym razem nie starałam się  ukryć łez tylko pozwoliłam im swobodnie spływać po policzkach. Dopiero wtedy dotarło do mnie co tak naprawdę miało się stać.  Najbardziej bolało mnie jednak to,  że osobę,  którą uważałam za przyjaciela traktowała mnie jak zwykłą dziwkę. Gdybym nie uciekła to zgwałciłby mnie z uśmiechem na ustach.
Po tym wszystkim czułam się jak nic nie warty śmieć. Czy na serio jestem aż tak okropna?  Te pytanie cały czas krążyło mi po głowie.  To prawda...
Chciałam zignorować ciągle dzwoniący telefon ale coś w środku mówiłomi że nie powinnam. Spojrzałam na wyświetlacz,  który wskazywał już 23 oraz kilkanaście nieodebranych połączeń od chłopaków,  Kelsey a przede wszystkim Nathana. Zrobiło mi się ich żal . Martwili się o mnie,  ale nie byłam wstanie dać im jakiegokolwiek znaku życia. ... 



***perspektywa Nathana***



Do domu zajechaliśmy dopiero o 22:30. Każdy z nas resztkami sił wywlókł się z taksówki. Nikt nie miał ochoty dosłownie na nic. Chłopaki byli strasznie zmęczeni. Ja natomiast cieszyłem się że w końcu zobaczę się z Eleną. Nie widziałem jej od rana i szczerze mówiąc już nie mogłem doczekać się naszego spotkania. A co dopiero mówić o trasie w którą mieliśmy jechać już za tydzień na cały długi miesiąc.  Była by to katorga gdyby nie to że mogę ją zabrać ze sobą. El jeszcze o tym nie wiedziała. Miała to być niespodzianka,  którą chciałem jej wyjawić właśnie tego wieczoru.

Wchodząc do domu miałem bardzo dziwne przeczucie,  że coś się stało. Pokręciłem tylko przecząco głową. Pomyślałem,  że to na pewno przez stres. W końcu nie wiedziałem czy moja dziewczyna zgodzi się na moją propozycję. 
Gdy każdy z nas pozbył się już kurtki i butów ruszyliśmy w stronę salonu. To co tam zastaliśmy wcale nie było miłe.  A mianowicie zapłakana Kelsey siedziała na kanapie w salonie,  która kurczowo trzymała w ręce telefon. Wpatrzona była w wyświetlacz jakby czekała na jakąś wiadomość. Jak tylko nas ujrzała podbiegła do Toma wtulając się w jego tors. Głośno zaszlochała. Po chwili zwróciła się twarzą do mnie delikatnie odsuwając się od Parkera.
- Proszę powiedz mi że wiesz gdzie ona jest. - każdy jak na komendę spojrzał na mnie . Stałem pośrodku nich nie wiedząc o co chodzi. 
- Kelsey o kogo ci chodzi?   - zapytałem modląc się by to nie było związane z El.
- Kiedy wróciłam od koleżanki to jej już nie było.  Nie odbiera ode mnie telefonów. Jakby zapadła się pod ziemię...- wymamrotała.
- O kogo chodzi? - byłem przerażony . Podświadomie czułem,  że stało się coś złego. Spojrzenie blondynki mówiło wszystko za siebie .
- Ile to już godzin?  
- Ja jestem tu już od 20. Nie wiem czy czasami nie zniknęła już wcześniej. - po tych słowach automatycznie wyciągnąłem telefon i zacząłem dzwonić do brunetki. Za każdym razem włączała się poczta głosowa. 
- Idę jej szukać .- krzyknąłem zanim wybiegłem z domu . Nie dałbym rady siedzieć tam bezczynnie.

Nie było Eleny dobre parę godzin. Nadal istniała możliwość,  że poszła na spacer,  zakupy , cokolwiek . Niestety mogło się jej coś stać.  Zawsze ale to zawsze odbierała telefon...
Martwiłem się o nią i to bardzo. Nie wybaczyłbym sobie gdyby stała się jej jakaś krzywda. 
Szedłem w konkretnym kierunku. Chwilę później byłem już w parku . To zawsze tam szła gdy miała jakiś problem. Spacerowałem między alejkami dobre dziesięć minut aż nie zauważyłem drobnej postaci skulonej na jednej z ławek.  Od razu ją poznałem. Szybko podbiegłem w stronę dziewczyny....

piątek, 28 listopada 2014

Zwiastun

Hej hej :)
Mam dla was małą nowinę,  która albo się wam spodoba albo i też nie .
Z racji tego,  że powoli zbliżamy się do końca pierwszej części historii Eleny i Nathana mam dla was zwiastun .
Wykonała go utalentowana Maddie Fray :)  Zapraszam na stronę,  na której można obejrzeć inne jej dzieła.


A oto zwiastun :) Co o nim myślicie? 
ZWIASTUN (<= link do zwiastunu, wystarczy kliknąć :))

Niestety mimo moich starań nie mogę go  bezpośrednio wstawić tutaj ale zawsze coś :) 

czwartek, 27 listopada 2014

37. Późno już ....

Oglądałam tv rozłożona na kanapie gdy usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Leniwie wstałam ruszając w stronę stolika . Z grymasem na twarzy sięgnęłam po telefon widząc kto do mnie dzwoni. Niepewnie wcisnęłam klawisz z zieloną słuchawką.
- Tak?  - wychrypiałam . Odchrząknęłam by móc mówić bardziej wyraźnie.
- Elena?  - usłyszałam cichy głos Alexa .
- Yhym . - mruknęłam modląc się by ta rozmowa jak najszybciej się zakończyła. Dziwnie czułam się po tym jak go wykorzystałam.
- Co powiesz na spacer?
- Teraz?  - spojrzałam za okno zza którym było już zupełnie ciemno. Automatycznie moje oczy skierowały się na zegarek . Dochodziła 18.

- Tak . A czemu by nie?  - można było usłyszeć jego dobry humor.
- Jest już ciemno .
- Nie mów że się boisz- zaśmiał się.
- Nie boję tylko...
- Tylko co? - język ugrzązł mi w gardle. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. - Będę u ciebie za piętnaście minut .
- Ym ok . - rozłączyłam się bezwładnie opadając na sofę . Westchnęłam głośno zapewne zwracając na siebie uwagę co mnie w tamtym momencie mało obchodziło. Bałam się tego spotkania . Lubiłam Alexa i to nawet bardzo,  ale nie wiedziałam czy będę potrafiła tak po prostu spojrzeć mu w oczy . Czułam się tak jakbym zabawiła się jego uczuciami i tak właściwie było .

Ociągając się ruszyłam w stronę swojego pokoju . Szybko się przebrałam się w miarę normalne ubrania po czym udałam się do łazienki gdzie przemyłam twarz wodą,  rozczesałam włosy i umyłam zęby. Następnie nałożyłam na siebie dosyć grubą jesienną kurtkę z krótkimi kozaczkami. Zamknęłam drzwi na klucz siadając na jednym z wielu schodków . Mimo to że dom był pusty to wolałam poczekać na zewnątrz na Alexa.

Chłopaki pojechali na próbę a Kelsey odwiedzić jakąś swoją koleżankę zostawiając mnie samą. Nie licząc oczywiście Ann i jej dziecka,  którzy się gdzieś ulotnili.

Zauważyłam zbliżającą się postać, która szła wprost do mnie . Z każdym kolejnym krokiem dostrzegłam że ów postacią był Alex . Szedł szybkim krokiem z uśmiechem na ustach. Wyglądał zabawnie gdy jego śnieżnobiały uśmiech kontrastował z czerwonymi policzkami zmarzniętymi od temperatury panującej na dworze. Wstałam niepewnie się uśmiechając . Brunet podszedł do mnie przytulając na powitanie.
- Cześć ! - powiedział lekko ochrypniętym głosem. W zamian posłałam mu delikatny uśmiech stawiając krok
 przed siebie . Chłopak bez jakichkolwiek pytań podążył za mną. Spacerowaliśmy w ciszy  co obydwojgu nam pasowało. Lubiłam jego towarzystwo . Nawet nic nie mówiąc mile spędzałam z nim czas.
- Idziemy w jakieś konkretne miejsce? - zapytałam dygocząc z zimna . Była już połowa listopada,  chociaż w Londynie jest inna pogoda niż w Polsce to wieczór był naprawdę chłodny. Schowałam ręce do kieszeni kurtki mając nadzieję że to coś pomoże .
- Właściwie to nie . Proponujesz coś?
- Cokolwiek byle było by tam ciepło .
- To może przejdźmy się do mnie do domu. - zaproponował podekscytowany.- Mieszkam całkiem niedaleko.
- Czemu by nie?  To prowadź .
- Jasne .... A nie boisz się czasem tego co tam możesz zastać?
- Zgaduję,  że wszędzie będą porozrzucane twoje ubrania i dziwnego pochodzenia inne rzeczy .
- Co?  Do kogo ty mnie porównujesz? - zapytał z udawaną urazą w głosie.
- Nie muszę cię do nikogo porównywać . Mieszkam z piątką facetów i uwierz mi znam się na rzeczy.
- A no właśnie jak ci się z nimi mieszka?  Z The Wanted i Kelsey?
- Nie jest łatwo, ale spokojnie dajemy radę. Każdy z nas ma inny charakter i myślę że przez to się dopełniany . Tworzymy jedną wielką rodzinę .
- A dajesz radę no wiesz z Nathanem?  Bo jednak codziennie się z nim widujesz i w ogóle.
- Em porozmawialiśmy ostatnio i wspólnie doszliśmy do wniosku że nie będziemy wchodzić sobie w drogę . Traktujemy siebie tak jakbyśmy się nie znali i wydaję mi się że tak będzie najlepiej .
- Z jednej strony to tak,  ale z drugiej przecież nie można tak po prostu wymazać z pamięci osoby którą się kocha.
- Tylko wiesz, że on mnie nie kochał nigdy a ja pomyliłam miłość z zauroczeniem.
- Jesteś tego pewna? - zapytał widocznie zaciekawiony moją odpowiedzią . Spuściłam wzrok przemieszczając go na moje buty . Kolejny raz go okłamałam i zaraz znowu miałam to zrobić.  Nie czułam się z tym dobrze,  ale obiecałam sobie z Sykesem, że prawda na razie nie wyjdzie na jaw.
- Tak,  dużo o tym myślałam i jak sam widzisz trzymam się całkiem dobrze- wymusiłam uśmiech spoglądając mu w oczy .
- Dobra dobra,  wierzę ci na słowo- cicho się zaśmiał. Szliśmy jeszcze chwilę aż nie zatrzymaliśmy się przed nowoczesnym blokiem . Chłopak wszedł do środka ciągnąc mnie za sobą . W mgnieniu oka znaleźliśmy się w windzie a następnie w jego mieszkaniu . Było one urządzone na bazie jasne ściany-ciemne meble . Muszę przyznać że wnętrze było bardzo ładne i gustowne ale nigdy nie zamieszkałabym tam . Wszystko było takie zimne . Jak dla mnie brakowało tam domowej atmosfery,  zupełne przeciwieństwo do domu The Wanted .

Zdjęłam kurtkę oraz buty kładąc je na specjalnie przeznaczonym do tego miejscu . Podążyłam za brunetem do salonu gdzie wygodnie rozsiadłam się na kanapie widząc że postępuje tak przede mną .
- Mieszkasz tu sam?  - zapytałam przerywając cisze,  która nam towarzyszyła .
- Razem ze mną mieszkają tutaj moi rodzice . Chcesz może coś do picia?
- Wodę poproszę . - Alex nic nie mówiąc zniknął za jednych z wielu drzwi ...


***perspektywa Alexa***



Miałem praktycznie dziewczynę podaną na tacy . Wystarczyło tylko dobrze zagrać żeby ta kurwa była moja . W dupie miałem to czy ona będzie chciała czy też nie. Dla mnie najważniejsze było,  że chce mi się ruchać a ona akurat była w pobliżu. Najlepsze było to że nikt nie mógł nam przeszkodzić .

Zaśmiałem się pod nosem chowając paczkę prezerwatyw do kieszeni. Co jak co ale ojcem kurwa nie planowałem zostać,  a ostrożności nigdy dosyć . Wziąłem do ręki szklankę wody do dziewczyny . Wolną dłonią chwyciłem za klamkę by bez problemu wejść do salonu. Brunetka siedziała w tym samym miejscu jak ją zastawiłem. Jaki potulny piesek... Usadowiłem się obok niej tak że nasze uda się stykały . Elena poruszyła się nieznacznie odbierając ode mnie napój .

- Dzięki-powiedziała nawet na mnie nie spoglądając . Czyżbym aż tak na nią działał?  Idiotka...
- Nie ma za co- posłałem jej sztuczny uśmiech . Debilka nie wie że to kranówa.
- Ymm to co robimy?  - zapytała lekko speszona . Postanowiłem wykorzystać sytuacje pochylając się w jej stronę . Nasze twarze dzieliły tylko centymetry .
- A na co masz ochotę?  - powiedziałem zmniejszając dystans między nami. Brunetka spojrzała na mnie przestraszona . Nie wiedziała co ma zrobić. Śmieszyło mnie to wiedząc jaka jest już doświadczona w tych sprawach .
- Późno już . - wypaliła pierwszą lepszą wymówkę,  choć ja dobrze wiedziałem że mnie pragnie .
Położyłem rękę tak,  że zablokowałem jej jakąkolwiek drogę ucieczki . Dziewczyna przełknęła głośno ślinę widząc moje poczynania .
- Masz rację . - mruknąłem muskając wargami płatek jej ucha.
- Pójdę już . - chciała wstać ale moja dłoń skutecznie jej to uniemożliwił .- Puść mnie . - odparła starając przesunąć moją kończynę .
- Wiem,  że tego chcesz suko!  - powiedziałem lekko już wkurwiony przyciskając swoje ciało do jej . Nie miałem zamiaru bawić się w jakieś chujowe gierki . Chciałem zabrać to co mi się należało.
El znieruchomiała na moje słowa,  aby po chwili zacząć się szarpać . Zaśmiałem się głośno . Dziewczyna nie miała żadnych szans na ucieczkę i wiem że ona dobrze zdawała sobie z tego sprawę ....

sobota, 22 listopada 2014

36. Zazdrość niekiedy zmienia ludzi i to bardzo....

***perspektywa Alexa***



Wyrzuciłem niedopałek papierosa depcząc go butem. Splunąłem zanim wszedłem na klatkę schodową. Zwinnym ruchem zacząłem omijać kolejne to stopnie przeklinając pod nosem,  że ten idiota wybrał sobie pokój na piątym piętrze . Na moje zajebiste szczęście i kurwa jego nieszczęście nie było tam windy. Nie pukając wkroczyłem do pomieszczenia . Uśmiechnąłem się pod nosem widząc śpiącego chłopaka. Pomyślałem,  że czas na zemstę. Przybliżyłem się tak że moja twarz była na wysokości jego ucha .
- Twoja kurwa właśnie robi mi laskę! - krzyknąłem . Brunet zerwał się gwałtowne na równe nogi .
- Co?! Jak? - mamrotał zaspany. Przetarł rękoma twarz po czym spojrzał na mnie jak na idiotę.
- Wyruchał cie ktoś kiedyś w dupę?  - zapytał złośliwie . Był lekko wkurwiony.
- Zamknij mordę . Lepiej mów co ode mnie chciałeś . - położyłem się na jednoosobowym łóżku . Ułożyłem się wygodnie na plecach zaplatając ręce pod karkiem. Chłopak usiadł na jedynym fotelu spoglądając na mnie .
- Miałeś zaciągnąć Elenę do mnie a nie kurwa chodzić z nią na mecz .
- Tak?  A jakim sposobem mam to niby zrobić?  Powiedzieć 'chodź , muszę zaprowadzić cię do twojego kochanego Marcinka' ?
- Nawet i to . Cokolwiek tylko byś kurwa do niej nie zarywał . - krzyknął wstając . Zrobiłem dokładnie to samo mierząc go zimnym wzrokiem. Wkurwił mnie i to bardzo. Miałem ochotę do niego podejść i przypierdolić mu z całej siły . Zacisnąłem ręce w pięści.
- Ja pierdole. Nie rozumiesz tego,  że na początku musi mi zaufać żeby plan się udał . - krzyknąłem gestykulując dłońmi. Do chłopaka chyba w końcu dotarło o co chodzi bo opadł bezwładnie na fotel. Wyciągnąłem z kieszeni paczkę fajek wyjmując z niej jedną . Przy okazji złapałem jeszcze zapalniczkę po czym odpaliłem papierosa . Zaciągnąłem się czując napływającą ulgę . Marcin był naprawdę naiwny myśląc, że robię to wszystko bezinteresownie . Może i był moim kuzynem,  ale to nie oznacza,  że muszę być z nim stu procentowo szczery . Elena mi też się podoba i zrobię wszystko by ją wyruchać . Niezależnie od tego czy ona tego będzie chciała czy też nie...



***perspektywa Ann***

O co tu chodzi?  Czy on na serio  nie jest zły na tą idiotkę?  To nie jest normalne . Za wszelką cenę muszę postarać się by ich związek się rozpadł . I tak tak wróciłam tylko dlatego by się zemścić a poza tym potrzebuje pieniędzy . A ci idioci uwierzą we wszystko co im powiem . Co prawda kiedyś byliśmy bardzo blisko ale to czas przeszły . Nathan odrzucił moje uczucia,  to ja teraz zamierzam zniszczyć jego przecudowne życie . To że minęło już tyle czasu to nie oznacza że ja o tym zapomniałam ...



***perspektywa Elena***

Usiadłam wygodnie na kanapie rozglądając się po pomieszczeniu  , a dokładniej to przyglądając się osobom znajdującym w salonie . Każdy był taki uśmiechnięty.  Nikt nie zawracał sobie głowy jakimiś problemami . Tak jakby na chwile oderwali się od rzeczywistości by przenieść się do własnego świata ...
Kelsey siedziała wtulona w Toma mając głowę na jego ramieniu . Można było dostrzec jak Parker co jakiś czas szepcze coś jej na ucho , co wywoływało lekki rumieniec połączony z uśmiechem na jej twarzy . Kochali się,  to było najważniejsze.
Jay rozmawiał razem z Maxem gestykulując rękoma . Widać było że mówił o czymś co bardzo go interesowało .

Łysolek natomiast słuchał uważnie loczka trzymając na rękach chłopczyka Ann. Dziecko miało utkwiony wzrok na twarzy Georga .
Seev gdzieś wyszedł. Pewnie do swojej dziewczyny . A Ann spała u siebie w pokoju bo podobno była bardzo zmęczona .
Nikt nawet nie zwrócił uwagi na to że od pięciu minut w telewizji lecą same reklamy . Wstałam ze swojego miejsca i niezauważona pognałam do kuchni . Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to mój chłopak zalewający herbatę . Wykorzystałam to że był do mnie ustawiony tyłem by przytulić się do jego pleców . Zaplątałam palce na brzuchu bruneta . Chłopak odwrócił się w moją stronę składając na moich ustach małego buziaka. Oboje na twarzy mieliśmy uśmiechy . Wtuliłam głowę w jego tors . Byłam o wiele niższa od Nathana przez co nie miałam problemu z tym żeby stanąć na jego stopach tylko dlatego by być choć trochę wyższa .

- Pani to chyba jest już trochę śpiąca- powiedział lekko rozbawiony gdy ziewnęłam. Nie otrzymując ode mnie jakiejkolwiek odpowiedzi wziął mnie na ręce jak pannę młodą . Owinęłam ręce wokół jego szyi dając mu do zrozumienia że jestem gotowa by ruszył . Powolnym krokiem udał się do swojego pokoju . Gdy byliśmy już w środku delikatnie ułożył mnie w łóżku przykrywając kołdrą bym nie zmarzła . W tamtym momencie dziękowałam Bogu że wykąpałam się wcześniej .
Brunet pocałował mnie w czoło po czym zostawił mnie samą . Dobrze wiedziałam,  że poszedł wziąć prysznic dlatego nie zamierzałam na niego czekać. Momentalnie odpłynęłam w krainę morfeusza ...


                             ~~~~~


Obudziły mnie pocałunki składane na mojej szyi . Cicho mruknęłam przeciągając się .
- Wstajemy- usłyszałam szept tuż przy moim uchu . Uśmiechnęłam się pod nosem otwierając oczy. Od razu dostrzegłam pochylonego nade mną Nathana .
- Która jest godzina?  - zapytałam lekko zaspanym głosem.
- Prawie dziesiąta .
- To jeszcze trochę wcześnie . - powiedziałam zakrywając usta ręką by ukryć ziewnięcie .
- Czyżby moja księżniczka się nie wyspała?  - na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek . Od razu zrozumiałam o co mu chodzi .
- Nathan jeżeli zaczniesz mnie łaskotać to przysięgam że nie odezwie się do ciebie przez najbliższy tydzień .
- Skarbie skąd ty to wiedziałaś?
- Telepatia misiu . - odpowiedziałam przykrywając się kołdrą aż pod samą brodę . Wielkimi krokami zbliżała się zima co oznaczało coraz to chłodniejsze poranki jak i dni . Chłopak przytulił się do mojego brzucha . Jego delikatny zarost poruszający się po mojej nagiej skórze wywołał u mnie śmiech. Wplątałam palce w jego włosy unosząc głowę chłopaka na wysokości moich ust . Następnie sama wpiłam się w jego miękkie wargi....



                              ~~~~

- Co myślisz o Ann?  - Kels zapytała się mnie gdy wracaliśmy z 'zimowych' zakupów .
- Em nie mam jeszcze o niej konkretnego zdania . Za mało ją znam. - powiedziałam choć dobrze wiedziałam że jest to kłamstwo.
- Nie kłam . Widzę,  że za nią nie przepadasz .
- Wydaje ci się .
- Nie,  nie wydaję . Elena znam cię nie od dziś i naprawdę widać jak siebie obie traktujecie .
- No dobra,  masz rację . Mam dziwne przeczucie co do niej i wybacz jeżeli to cię uraża ale taka jest prawda .
- Jeżeli mam być szczera to Ann zmieniła się i to bardzo . Nie poznaję jej... Nie jest już tą dziewczyną  , którą uważałam za siostrę .  I odnoszę wrażenie że pojawiła się tylko dlatego żeby coś zniszczyć . Chłopaki nie widzą tego a ona to wykorzystuje ... a co najważniejsze to ty powinnaś uważać na nią najbardziej .
- Ja?  Dlaczego?  - zapytałam zdziwiona .
- Emm Nathan woli ciebie niż nią huh to ciebie kocha i zrobi wszystko byś była szczęśliwa,  a wiesz zazdrość niekiedy zmienia ludzi i to bardzo... - po jej wypowiedzi nie odezwałam już się ani słowem . Może i faktycznie dziewczyna miała rację?  A co jeśli zabierze mi Nathana?  Z takimi myślami doszłam do domu...


___________________________________________

Rozdział jest dziś bo nie wiem czy dałbym radę napisać go jutro czy pojutrze :)

Do nn :*