sobota, 6 grudnia 2014

40. To .... to chyba koniec.

Wracając do domu byłam przerażona faktem spotkania z rozżaloną Kelsey oraz chłopakami . Wiedziałam,  że martwili się o mnie,  ale gdyby dowiedzieli się że siedziałam sobie bezkarnie na ławce to wtedy mieliby do mnie ogromny żal . Czego oczywiście chciałam uniknąć . Byli dla mnie ważni . Nie wyobrażałam sobie że mogłam ich stracić.  Traktowałam ich jak rodzinę,  której nigdy nie miałam.  No bo jak mogę  nazwać rodzicami osoby, dla których priorytetem było to żeby ma stole stała butelka wódki niż ciepły posiłek? Dla których najbardziej liczyło się to by się napić niż to żeby zająć się własnym dzieckiem?  Nie da się . I nawet po tak długim okresie czasu wiem,  że moje podejście do nich nigdy się nie zmieni .

Wchodząc do domu serce waliło mi jak oszalałe . Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać . Tego,  że zaczną się cieszyć z mojego powrotu,  czy też tego,  że od razu zaczną na mnie krzyczeć dlatego że nie odbierałam . Nie wiem czego bym się bardziej bała.  Oby dwie opcje mi nie odpowiadały.
Gdy przekroczyłam próg salonu na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.  Chłopcy razem z blondynką smacznie spali wtuleni w siebie . Chciałam być tak niewinna jak oni. Nie przejmować się niczym , być tak po prostu szczęśliwa .

Poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu przyciągając mnie bliżej siebie . Po ciele przeszła mnie nieprzyjemna fala gorąca . Momentalnie wyobraziłam sobie rozpromienioną twarz Alexa gdy próbował się do mnie dobierać .  Jak oparzona wyrwałam się z uścisku . Spojrzałam na zdezorientowaną minę Nathana . Zrobiło mi się głupio,  że tak postąpiłam. Spuściłam głowę nerwowo bawiąc się palcami . Chłopak zrobił krok w przód na co ja niekontrolowanie zaczęłam się cofać . Mój oddech słał się ciężki a oczy szukały jakiegokolwiek ratunku. Brunet uniósł powoli dłoń chcąc złapać mnie za ramię .

Przestraszona jego gestem wymijając go szybko pobiegłam do swojego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi . Od razu rzuciłam się na łóżko podkulając nogi jak najbardziej do mojej twarzy . W takiej pozycji czułam się bezpiecznie .
Byłam na siebie zła a raczej  wściekła . Potraktowałam Sykesa jak kogoś kto... no właśnie.  Mimo tego,  że wiedziałam że zielono-niebieskooki nie skrzywdziłby mnie nigdy to i tak bałam się.  Było to chore . Gdybym powiedziała Nathanowi prawdę możliwe,  że nie doszłoby do takiej sytuacji .
Po policzkach ponownie zaczęły spływać łzy . Jedna po drugiej moczyła mi pościel. Moje ciało lekko dygotało jakby z zimna. Starałam się stłumić wydobywający się ze mnie szloch.  Nie było to łatwe.  Każde wspomnienie wcześniejszych wydarzeń sprawiało nową fale słonych kropli. Wszystkie moje myśli krążyły wokół Nathana oraz Alexa . Zamknęłam oczy by choć trochę się uspokoić. Nie miałam bladego pojęcia co mam ze  sobą zrobić. Z jednej strony chciałam iść do bruneta by wszystko mu wyjaśnić . A z drugiej pragnęłam schować się w jakimś ciemnym pomieszczeniu tak by nikt nie mógł mnie znaleźć .
W głowie miałam jedną wielką wirówkę,  która za wszelką cenę niszczyła to co zdążyłam poukładać do tamtej pory . Jedynym sensownym pomysłem,  który zaprzątał moje myśli była ucieczka . Nie było to dobrym rozwiązaniem,  ale w takiej a nie innej sytuacji było dla mnie strzałem w dziesiątkę . Jednak wiedziałam,  że jeżeli tak postąpię to stracę to co do tej pory udało mi się zyskać .

Otarłam wierzchem dłoni mokre policzki. Podniosłam się do pozycji siedzącej poprawiając swoje włosy . Długo się nie zastanawiając ruszyłam w kierunku drzwi . Trzęsącymi dłońmi schwytałam klamkę od pokoju bruneta . Nie pukając wkroczyłam do środka . Nie obchodziło mnie to czy spał,  był zły a nawet to czy będę musiała mu wszystko wyjawić.  Chciałam po prostu być blisko niego .
Dostrzegłam chłopaka leżącego na plecach . Wpatrywał się w sufit mając ręce skrzyżowane pod głową . Po cichu liczyłam , że jednak zmorzył go sen,  niestety tak nie było. Podeszłam do łóżka siadając na jego krańcu . Nathan spojrzał na mnie z miną nie wyrażającą dosłownie nic . Żadne z nas nie odezwało się słowem . Bałam się przerwać panującą między nami ciszę.
- Po co przyszłaś?  - zapytał po dłuższej chwili ochrypniętym głosem. Jego ton był zimny . Odniosłam wrażenie,  że nie spodobało się mu moje towarzystwo .
- Chciałam porozmawiać . - odpowiedziałam ściskając rąbek mojej bluzki,  która była już bardzo pogięta.
- Dałaś mi jasno do zrozumienia jak byliśmy na dole. - burkną zmieniając pozycję tak,  że nasze twarze dzieliły centymetry . Dopiero wtedy zauważyłam  jego oczy przepełnione żalem a nawet delikatnie błyszczały od wstrzymywanych łez .
- Nathan ja...
- Nie . Nie chce twoich tłumaczeń . - przerwał mi spoglądając na mnie ze złością . W gardle powstała mi wielka gula przez którą nie byłam w stanie nic powiedzieć . - Elena mam już tego dość . To za dużo jak na mnie. Ja tak nie mogę. - ostatnie zdanie wyszeptał zakrywając dłońmi twarz.
- Co masz na myśli mówiąc,  że masz tego dość?  - wydukałam bojąc się najgorszego . Zaczęłam szybciej oddychać by tylko opanować dosyć szybko uderzające serce.

- To... to chyba koniec. - po jego słowach zalała mnie fala gorąca a na moich policzkach pojawiły się strumienie słonej cieczy. -Proszę nie płacz.  - powiedział załamującym się głosem . - Proszę...
- Nathan kocham cie . Ja tak bardzo cie kocham . - mamrotałam od nosem kręcąc przy tym przecząco głową . Chłopak widząc moje zachowanie przyciągnął mnie do siebie mocno przytulając. Od razu wtuliłam się w niego mocząc mu koszulkę.  W tamtym momencie potrzebowałam tylko jego i nikogo innego . Był dla mnie wszystkim .
- Nie mogę cie stracić- wyszlochałam w jego tors . Sykes jeszcze bardziej złapał moje ciało . I jeżeli mam być szczera to kompletnie mi to nie przeszkadzało .
- Nie stracisz- powiedział wprost do mojego ucha ocierając przy tym jego płatek. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz pod wpływem jego dotyku .
- Ale sam przed chwilą powiedziałeś,  że...-- nie byłam w stanie dokończyć.  Bolało mnie to zbyt mocno .
- Ciii- uciszył mnie . - Wiem co powiedziałem i jestem tego  świadomy,  ale pamiętaj że kocham cie najmocniej na świecie i nigdy mnie nie stracisz . Zawsze będę przy tobie wtedy kiedy tego będziesz potrzebować . - delikatnie się od niego odsunęłam by spojrzeć mu w oczy.
- Obiecujesz?
- Tak .- odparł bez wahania posyłając mi lekki uśmiech.
- Co teraz będzie z nami?  - zapytałam już o wiele spokojniejsza niż przedtem.
- A co byś chciała?

5 komentarzy:

  1. Nie, tylko niech się nie rozstają! Wspaniale do siebie pasują, nie chce żeby się rozstawali :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Nathan musi sie dowiedziec prawdy!!

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie moze byc koniec :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj kochana :*
    Przepraszam za moją nieobecność, ale już nadrobiłam zaległości :P
    Rozdział świetny, z resztą jak zawsze :D
    Nie wiem co mam powiedzieć, więc po prostu powiem tak: Mam nadzieję, że to nie jest koniec. Nathan I Elena doskonale do siebie pasują i Ty doskonale o tym wiesz :P Dużo by tu mówić, nie wiem jaki miałaś plan ale nie psuj tego co jest między nimi :(
    Gorące causy i do nn♥
    Ps. Wszystkiego najlepszego z okazji mikołajek :D

    OdpowiedzUsuń