***perspektywa Nathana***
- Nathan musimy już iść .- usłyszałem cichy głos Toma tuż za moimi plecami.
- Muszę się pożegnać- odparłem nie spuszczając wzroku ze 'śpiącej" dziewczyny.
- Wiesz, że nie mamy już czasu. - powiedział, kładąc dłoń na moim ramieniu, dając mi do zrozumienia, że nie mam innego wyjścia.
- To moja wina. - w moich oczach po raz kolejny pojawiły się łzy, które po chwili spłynęły mi po twarzy . I jeżeli mam być szczery to kompletnie mnie to nie obchodziło, nie miałem nawet siły ich zatrzymać.
- Nathan nie mogłeś tego przewidzieć... nikt nie mógł.
- Ale to przeze mnie wyszła wtedy z klubu.... nawet nie wiesz jak to boli gdy osoba, za którą oddałbyś wszystko leży bezwładnie ,walcząc o każdą cenną sekundę życia. - szepnąłem , mocniej ściskając bladą dłoń Eleny. Odkąd dowiedziałem się, że dziewczyna miała wypadek, nie opuszczałem jej na krok. Lekarze powiedzieli, że miała niewyobrażalne szczęście. Uważali, że jeszcze nigdy nie spotkali takiej silnej osoby jak ona. Pomimo licznych obrażeń, nadal się nie poddawała. Jej ciało odpychało od siebie śmierć, będąc w śpiączce. Tak, El zapadła w śpiączkę. Najgorsze było to, że nie wiadomo było kiedy może się zbudzić, mogło to się stać w każdej najbliższej i najpóźniejszej chwili. Pozostało czekanie...
- Nam też jest z tym wszystkim ciężko . Elena jest częścią naszej rodziny... ale użalając się nad sobą nie pomożemy jej.
- Tak, wiem... ale wy nie kochacie jej tak bardzo jak ja. Potrafiłbym zabić się , by była szczęśliwa ...
- Czekam na ciebie w samochodzie. Lepiej żebyś się pospieszył. Menadżer jest już i tak wściekły o przesunięcie trasy o dwa dni .
- Dobrze. - odpowiedziałem, zamykając oczy . Musiałem zebrać wszystkie myśli . Gdy usłyszałem charakterystyczny dźwięk zamykanych drzwi, spojrzałem na twarz brunetki . Wyglądała jakby była pogrążona w głębokim śnie ... Taką ją kochałem, nawet z poharatanymi policzkami i bandażem owiniętym na czubku jej głowy . Była idealna.
Pocałowałem wierzch jej drobnej dłoni, poruszając się nieznacznie na niewygodnym krzesełku .
- Kochanie, nawet nie wiem jak powinienem zacząć. Zdaję sobie sprawę, że zwykłe przepraszam nie przywróci ci zdrowia ... Zawiodłem na całej linii . Zaufałaś mi, a ja najzwyczajniej w świecie cię zraniłem. Tak bardzo chciałbym cofnąć czas, by nie widzieć twoich łez ... by cię nie stracić. Wiem, że się obudzisz, czuję to, ale i to tak nie zmienia faktu, że straciłem ciebie . Jesteś dla mnie wszystkim, nie wyobrażam sobie, że miałabyś mnie teraz zostawić. Obiecuję, że zrobię co tylko w mojej mocy, by między nami było tak jak dawniej, a nawet lepiej. - nie byłem w stanie odpowiedzieć nic więcej. W gardle miałem wielką gule, która za cholerę nie chciała zniknąć. Powoli wstałem, jakby to miało jakieś znaczenie, po czym złożyłem pocałunek na jej czole . Ostatni raz spojrzałem na Elenę . Musiałem opuścić ją na miesiąc. Musiałem ją opuścić...
___________________________________________
Tak, więc i jest o to epilog pierwszej części.
Bardzo, ale to bardzo Wam dziękuję za to, że wytrwaliście ten wspólny rok ze mną. Jesteście dla mnie ogromnym wsparciem, bez Was nie dałabym rady .
Dziękuję ♥
Niebawem pojawi się pierwszy rozdział drugiej części :)
Do nn:*
Ochh niespodziewalam sie tego... mam nadzieje, ze ona wyjdzie z tego calo. Do nn
OdpowiedzUsuńTo my dziekujemy <3
OdpowiedzUsuńPiękny <3
OdpowiedzUsuńOhh piękne :* na to właśnie czekałam xD Nathan zrozumiał swój błąd i teraz jeszcze bardziej będzie się starał o Elenę :-P Takie rodziały mogłabym czytać cały czas :-D Pozdrawiam Cię, serdecznie i również dziękuję Tobie, że zaczęłaś pisać to opowiadanie :*
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na nn:*
Jeeej jaki epilog :'( smutno sie az zrobilo. Mam nadziejr ze Elena wyjdzie z tego :* a Nathan niech zaluje co zrobil...przykro mi ale to co jej zrobil nie bylo fair :) kooochaam cie za ta cala pierwsza czesc bo w koncu jestem z tb od początku :D♥
OdpowiedzUsuń