środa, 3 grudnia 2014

39. To...nic.

***perspektywa Eleny***



Moja sytuacja była beznadziejna.  Wszystko było beznadziejne. Kolejna osoba,  której bezgranicznie ufałam wykorzystała mnie. A w każdym razie chciała i niewiele brakowało by doszło do czegoś więcej.  I to nie tak,  że ja tego chciałam po prostu straciłam kontrolę nad całą sytuację. Tak właściwie było. Po tym wszystkim co mnie spotkało w Polsce powinnam wiedzieć kto jakie ma w stosunku do mnie zamiary. Przynajmniej takie jakie miał Alex oraz Marcin .
Moja lista w dosyć szybkim tempie się powiększała . Z jednej strony było to śmieszne bo byłam jak magnes dla niewłaściwych kolesi. A z drugiej przerażał mnie fakt,  że może to być jeszcze nie koniec. Przecież Alexa i Marcina nic nie łączyło , no może oprócz jednego. 
Czułam się jak nic nieznaczący śmieć. Jak stara,  zepsuta zabawka,  której już nikt nie chcę. No bo bądźmy szczerzy pomimo tego,  że miałam Nathana to i tak byłam zwykłą słabą dziwką. Brzydziłam się siebie jeszcze bardziej niż wcześniej.

Kolejny raz wytarłam spływające po mojej twarzy łzy. Siedziałam z podkulonymi nogami na ławce w parku. Wydawało mi się że to dokładnie ta sama ławka, na której kiedyś wyznałam prawdę Nathanowi co do mojej przeszłości.  W tamtym momencie było to jednak dla mnie mało istotna informacja. Potarłam rękoma moje zmarznięte ramiona by choć trochę było mi cieplej. Niestety było to zbędne bo i tak nie dawało upragnionego efektu. Mimo,  że miałam ubraną dosyć grubą kurtkę to i tak trzęsłam się z zimna. Możecie uznać mnie za głupią,  przecież równie dobrze mogłam wrócić do domu gdzie było ciepło... ale nie miałabym tam  spokoju. Potrzebowałam ochłonąć po całej tej sytuacji. Wiedziałam,  że mogłam ufać chłopakom chociaż zdawałam sobie sprawę z tego,  że mogę nie kontrolować niektórych moich 'obronnych' zachowań.
Jeszcze bardziej podwinęłam nogi pod brodę gdy usłyszałam zbliżające się w moim kierunku kroki. Zacisnęłam oczy myśląc, że to Alex. Owinęłam rękoma moje ciało. Nie chciałam,  żeby ktokolwiek widział mnie w takim stanie. 

Tajemnicza osoba przykucnęła tuż przy moich stopach następnie położyła dłonie na moich  kolanach przez co wzdrygnęłam się na tyle mocno, że od razu cofnęła swój ruch. Moje serce gwałtownie przyspieszyło . Bałam się i to bardzo . Nadal nie wiedziałam kim mogła być ta postać. 
- Elena... - usłyszałam cichy lecz znajomy głos. Poczułam ulgę gdy po przyjrzeniu się chłopakowi dostrzegłam twarz Nathana. Nie zwracając uwagi na to że nadal kucał rzuciłam mu się na szyję.  Chłopak nie był kompletnie przygotowany na to dzięki czemu upadł na dupę zemną na kolanach. Nie skomentował mojego czynu przytulając mnie mocno. Potrzebowałam właśnie jego . Był dla mnie jak mój osobisty uspokajacz . W jego ramionach wszystkie moje smutki znikały ustępując miejscu miłości , którą darzyłam bruneta. Pomimo tego co się stało chwile przed tym czułam, że jestem we właściwym miejscu o właściwym czasie. Byłam szczęśliwa....

Odsunęłam się od Sykesa by spojrzeć w jego zielono-niebieskie tęczówki,  w które bez opamiętania się zatopiłam. Biły szczerością oraz bólem.  Miałam wrażenie że to tylko i wyłącznie moja wina...
- Dlaczego płaczesz? - zapytał szeptem odgarniając niesforne kosmyki z mojej twarzy. Nawet nie zwróciłam uwagi,  że nadal z moich oczów spływają łzy. Otarłam wierzchem dłoni mokre policzki.
- To...nic. - mój głos był niepewny przez co byłam pewna,  że mi nie uwierzy. 
- Kochanie bez powodu byś nie płakała.  Zaufaj mi.
- Ufam ci tylko...- starałam się uciec wzrokiem od chłopaka co nie było takie proste.
- Tylko co?  - schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi . Napawałam się ciepłem bijącym od Nathana.
- Miałeś racje co do Alexa. 
- Zrobił ci coś?  - momentalnie zesztywniał po wypowiedzeniu tych słow. Czułam jak obawiał się tego co miałam odpowiedzieć. Nie miałam bladego pojęcia jak powinnam się zachować. Stałam między młotem a kowadłem. Cokolwiek bym nie odparła to byłoby na niekorzyść chłopaka.  Problem polegał na tym,  że nie chciałam  go wydawać ... nawet mojemu brunetowi.
- Nie. Po prostu pokłóciliśmy się i to dosyć poważnie. - powiedziałam pewnie spoglądając w jego oczy .
- Na pewno? - przełknęłam głośno ślinę dokładnie zastanawiając się nad sensem słów,  które chciałam wypowiedzieć...
- Tak . - posłałam mu delikatny uśmiech by wyglądało to jak najbardziej wiarygodnie . Wiedziałam,  że źle robię okłamując Nathana, ale miałam swoje powody. Pragnęłam zapomnieć o wcześniejszym incydencie.... a także w tamtej chwili marzyłam o spokoju,  a jak każdy wie Sykes nie puścił by tego nic z tym nie robiąc .
- Może uda się wam jeszcze jakoś dogadać.  - wymamrotał udając smutnego,  ale gdzieś w środku czułam,  że cieszy się z takiego obrotu spraw. Szkoda jednak,  że nie zna całej prawdy.
- Nie. Na dzień dzisiejszy obiecuję ci,  że już nigdy nie zobaczysz mnie u jego boku. - zakomunikowałam . Dwudziestolatek pochylił się w moim kierunku złączając nasze usta . Całkowicie zatraciłam się w pocałunku ezapominając o otaczającej mnie rzeczywistości . Szczerze?  Własnie tego mi brakowało i mogłabym całować go całą wieczność.

- Już jesteś tylko moja... - na jego twarzy pojawił się szczery,  ogromny uśmiech. Doskonale było widać śnieżno-białe ząbki chłopaka.
- Zawsze byłam.  - po mojej wypowiedzi zdałam sobie sprawę z tego,  że brunet nadal siedział na ziemi . Szybko wstałam z jego kolan podając mu rękę by mu pomóc. Gdy już staliśmy zaplątałam nasze palce w jedność.

- Przepraszam- na moje policzkach pojawił się przeogromny rumieniec .
- Kochana- mruknął prosto w moje usta by po chwili się w nie wpić.
- Martwiłem się o ciebie . Żałuj,  że nie widziałaś mojej miny gdy usłyszałem,  że  nie dajesz jakiegokolwiek znaku życia.  To było straszne... - w jego głosie można było wyczuć wyrzuty . Zrobiło mi się głupio bo gdyby tylko tak wiedział dlaczego postąpiłam tak a nie inaczej....
- Ja...
- Nie musisz mi nic mówić.  Cieszę się że jesteś... a teraz wracajmy bo zamarzniesz.
- Nie mam nic przeciwko- cicho się zaśmiałam ruszając w stronę domu. - Ktoś może nas razem zobaczyć .- spojrzałam na nasze splecione dłonie po czym zwróciłam uwagę na jego twarz .
- I co z tego?  - wzruszył ramionami na znak,  że nie wie o co mi chodzi .
- A Marcin?
- On nic nie może nam zrobić.
- Ale jak to?  A co jeżeli się dowie?
- Nawet gdyby to co?  Byłem głupi,  że na początku dałem mu sobą manipulować,  ale teraz mam go głęboko w dupie.
- Wiesz jak bardzo cię kocham?
- Coś tam mi się o uszy obiło . - zaczął się ze mną droczyć co nie powiem że mi się nie podobało .


- Wiesz,  że będziesz musiała wytłumaczyć się reszcie?  Pewnie teraz odchodzą od zmysłów.- powiedział Nathan gdy byliśmy już przed domem .
- Tak,  w końcu im też należą się wyjaśnienia. - bałam się tej rozmowy . Wiedziałam,  że mogą dopytywać się o wiele więcej niż mój brunet. Zdawałam sobie sprawę z tego że wszystko może się wydać . Z trzęsącymi dłońmi chwyciłam za klamkę ...


__________________________________________

Hej :)
Dodaje trochę wcześniej rozdział co oczywiście nie oznacza,  że kolejny pojawi się późno. Jeżeli się postaram to może zdążę napisać 'coś' do piątku hehe noo ale gdyby już coś było to najwcześniej wieczorem :)

Do nn♥

5 komentarzy:

  1. mam nadzieje ze Nathan zacznie ja dotykaca Elen powie mu prawde ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Do nn kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietne :)ale Nathan musi znac prawde

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak mi szkola tej dziewczyny :( znow ja los chcial skrzywdzic

    OdpowiedzUsuń