niedziela, 16 listopada 2014

34. Anna...

- Powie mi ktoś o co chodzi?  Kelsey?  - spojrzałam na blondynkę licząc na to,  że mi odpowie . Dziewczyna zrobiła zmartwioną minę po czym złapała mnie za rękę prowadząc w stronę kuchni . Cicho podreptałam za nią .
- Lepiej usiądźmy- powiedziała jak byliśmy już w pomieszczeniu . Postąpiłam tak jak poradziła dziewczyna.
- Proszę.... - odparłam po chwili ciszy .
- Ym jeszcze zanim cię poznaliśmy przyjaźniliśmy się z pewną dziewczyną,  Ann . Byliśmy z nią bardzo blisko . Traktowaliśmy ją jak naszą siostrę ... Dosyć szybko się ze sobą zżyliśmy ... Najlepszy kontakt z nią miałam ja i Nathan. Spędzaliśmy z nią każdą wolną chwilę ...
- To ona prawda?  - zapytałam cicho .
- Tak- pokiwała twierdząco głową .- Pewnego dnia wyznała mi,  że się zakochała,  ale nie chciała mi powiedzieć  w kim... Byłam głupia,  że nic wcześniej zauważyłam .... I wszystko było by dobrze gdy raz będąc pijana wyznała miłość Nathanowi . On zaczął tłumaczyć jej,  że traktuję ją jako siostrę ... że między nimi nigdy nic nie będzie . Nie wiem co się stało,  ale ona tak po prostu zniknęła . Nie widzieliśmy jej dwa lata... aż do teraz ... Dzisiaj najzwyczajniej zapukała do nas do drzwi . Nie witając się ani nic powiedziała że musi porozmawiać z Nathanem . - blondynka skończyła dokładnie obserwując moją reakcję a ja siedziałam wpatrzona w jeden punkt . Nie wiedziałam co mam myśleć o tej całej sytuacji. W głowie miałam milion pytań na które nie potrafiłam racjonalnie odpowiedzieć . Dlaczego wróciła?  Czego może chcieć od Nathana?
- Musiałam ci to powiedzieć- dziewczyna odparła z wyczuwalną winą w głosie .
- Dziękuję,  mogłaś w ogóle nic mi nie mówić . - wysiliłam się na słaby uśmiech .

- Ale i tak czuję się winna . Powinnaś się o tym dowiedzieć wcześniej .
- Daj spokój- machnęłam ręką .- ile czasu oni już ze sobą rozmawiają?
- Będzie już dobre dwie godziny- odpowiedziała patrząc na zegarek .
- Czyli między nimi nic nigdy nie było?  - to pytanie cisnęło mi się na usta od dłuższego czasu .
- Nie.
- Jak myślisz co ona może od niego chcieć?
- Nie mam pojęcia ... Jest jeszcze coś o czym powinnaś wiedzieć ..
- Hmm?  - pomyślałam,  że już chyba nic mnie nie zaskoczy po dzisiejszym dniu .
- Ona nie przyszła tutaj sama .
- Nie rozumiem ...
- Miała ze sobą kilku miesięcznego synka . - po wypowiedzeniu tych słów zamarłam . Serce podskoczyło mi do gardła . Zaczęło walić mi jak oszalałe . Ręce całe mi drżały .
- Czy to jego dziecko?  - z ledwością wydukałam .
- To niemożliwe- zaprzeczyła bez wahania . Głośna wypuściłam powietrze . Poczułam wielką ulgę .- też się nad tym zastanawiałam . I jestem stu procentowo pewna swoich słów . Nie widzieliśmy jej ponad dwa lata,  nawet gdyby wtedy zaszła w ciążę to jej dziecko musiałoby mieć teraz przynajmniej rok,  a te ma na oko z trzy cztery miesiące .
- To..to dobrze .
Dziewczyna chciała jeszcze coś powiedzieć ale spojrzała dokładnie na jakiś punkt za mną . Zdezorientowana odwróciłam głowę w stronę drzwi dostrzegając wchodzącego do kuchni Nathana . Ten uśmiechnął się do mnie smutno . Nie wiedzą  jak się mam zachować odwróciłam od niego wzrok .
- Elena możemy porozmawiać?  - zapytał stając obok mnie .
- Ymm chyba tak- powiedziałam bardzo cicho . Niby chłopak nic złego nie zrobił ale trzymałam go na dystans .  Brunet wyciągnął swoją dłoń by pomóc mi wstać z krzesła . Po krótkim zastanowieniu się delikatnie ją złapałam

. Nathan korzystając z okazji splótł nasze palce . Ignorując ciepło bijące w moim brzuchu ruszyłam w stronę mojego pokoju ciągnąc przy okazji za sobą Sykesa . Będąc już w środku puściłam jego dłoń by wygodnie położyć się na łóżku . Dwudziestolatek postąpił  tak samo . Wtuliłam się w jego tors . Dopiero wtedy poczułam jak szybko bije jego serce,  które stopniowo się uspakajało . Zaczęłam kreślić różnorakie kształty na jego ramieniu .
- Jak było na spotkaniu?  - zapytał bawiąc się moimi włosami zaplątując je sobie na palce .
- Fajnie...- odparłam krótko .
- Co robiliście?
- Byliśmy na meczu a potem poszliśmy coś zjeść .... Kim dla ciebie jest Ann?  - powiedziałam zanim zdążyłam się ugryźć w język .
- Nikim ważnym ... dzisiaj przyszła poprosić mnie o pomoc .
- A konkretniej?
- Właśnie straciła pracę oraz mieszkanie . Nie ma gdzie się podziać ...
- Zamieszka tu?
- Nie wiem ... powiedziałem,  że nie mieszkam tu sam i nie mogę za wszystkich zadecydować ...
- A ona co na to?
- Poprosiła mnie czy mógłbym porozmawiać z innymi o tym wszystkim,  wyjaśnić całą sytuacje .
- Dlaczego nie mogła sama z wszystkimi pogadać?
- Jest jej wstyd . Zniknęła na dwa lata nie dając jakiegokolwiek znaku że żyje . I do tego ma dziecko . Na razie powiedziała mi że nie jest gotowa mówić dlaczego wtedy rak postąpiła... teraz jest w hotelu i czeka na moją wiadomość .
- Przepraszam,  że tak cały czas pytam,  ale...
- Nie,  jest ok . - pocałował mnie w czubek głowy przerywając mi . - Chce wiedzieć co o tym wszystkim myślisz...- co ja o tym myślę?  Dokładnie to złość . Nie mam pojęcia dlaczego,  ale nie znając dziewczyny nienawidzę jej .... ale to nie o mnie tu chodzi . Muszę pomóc jej dziecku...
- Ufasz jej?
- Tak . - odpowiedział bez wahania przez co trochę posmutniałam .
- To może warto spróbować .
- Muszę  porozmawiać z resztą .
- To idź teraz . Im szybciej tym lepiej .
- Zaraz- powiedział nachylając się nade mną by delikatnie wypić się w moje usta ....

                          ~~~~~~~~~~


Tak jak myślałam po godzinnej rozmowie reszta zgodziła się by Ann wprowadziła się do nas . Były wymieniane wszystkie za i przeciw ... i no cóż wygrała . W tych rozważaniach nie brałam udziału . Nie chciałam się udzielać,  ponieważ wiedziałam,  że i tak nikt nie weźmie mojego słowa pod uwagę .
Także wyszło na to że dziewczyna miała przyjść z wszystkimi torbami wieczorem . Starałam się zachować spokój ale i tak się bałam . Nie wiem dlaczego ale miałam złe przeczucie co do tego wszystkiego ... no i muszę się przyznać,  że nie przepadałam za Ann.
Ze zdenerwowania zaczęłam robić przysmaki na kolację,  które najzwyczajniej zrobiłam w ekspresowym tępię .

Siedziałam w salonie z wszystkimi domownikami czekając na dziewczynę . Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi momentalnie każdy zrobił się poważny . Seev poszedł otworzyć po chwili wracając z dwojgiem ludzi . Prześliczna blondynka stanęła z niemowlęciem trzymającego na rękach w salonie . Była lekko speszona całą tą sytuacją .
- Część- odezwała się lekko speszona . Po chwili każdy zaczął się z nią witać oraz  bawić z małym chłopczykiem oprócz mnie i Nathana . Niepewnie podeszłam do niej . Bałam się,  że mnie wyśmieje . Ja w porównaniu do niej byłam szkaradną osobą która nie powinna w ogóle znaleźć się u jej boku .
- Jestem Elena- przywitałam się z nią wyciągając w jej stronę rękę upewniając się wcześniej że niemowlę znajduje się w ramionach Toma . Posłałam jej lekki wymuszony uśmiech, który miałam wyćwiczony do perfekcji .

- Anna- powiedziała mocno ściskając moją dłoń uśmiechając się sztucznie . Na mojej twarzy pojawił się grymas bólu . Wyrwałam rękę z jej uścisku po czym zaczęłam ją rozmasowywać . Już wiedziałam na sto procent,  że się nie polubimy . Moje przypuszczenia zaczęły się sprawdzać....


___________________________________________

Jest może krótki ale chyba dużo wyjaśnia hehe .
Taki mały przypływ wolnego czasu :)

Jeżeli ktoś ma do mnie jakieś pytania czy po prostu chcę popisać to piszcie tutaj :

n.wiktoria1998@wp.pl

Do nn :*

3 komentarze:

  1. Pierwsza!
    Rozdział świetny jak zawsze :-D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://wystarczywyciagnacrekepomarzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Właśnie przeczytałam to i twoje drugie opowiadanie i są na prawdę fajne. Trzymaj tak dalej. Życzę dużo weny i czytelników.
    Kamila (bolalo-boli-bedziebolec.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo boze te dwa ostatnie rozdzialy hdnhnfykkcstnc *-* dziewczyno rozkrecasz sie i to na maxa i wiem ze duzo razy mnie zaskoczysz :* Ta Ann ehh mysle ze pogorszy ona kontakty Eleny i Nathana :/ namiesza i to mega tak jak Alex cos przepuszczam ze bedzie chwila zawahania w ich zwiazku. Czekam nn♥

    OdpowiedzUsuń